W czasie piątkowej wizyty premiera Jarosława Kaczyńskiego w Wilnie nie będzie podpisania umowy o budowie elektrowni atomowej w Ignalinie, ale Polska jest zainteresowana tym projektem - powiedział wczoraj Piotr Woźniak, minister gospodarki. Jeszcze niedawno o tym, że taka deklaracja zostanie dzisiaj podpisana, informowała rzeczniczka litewskiego premiera Gediminasa Kirkilasa. Przypuszczalnie było to planowane, bo premier Kaczyński leci jutro do Wilna.

Sprawa opóźnia się prawdopodobnie ze względu na brak wspólnego stanowiska w sprawie proporcji, w jakich udziały w elektrowni mają objąć cztery zainteresowane budową kraje: Litwa, Polska, Łotwa i Estonia. Pod koniec ubiegłego roku zostało podpisane porozumienie o powołaniu konsorcjum czterech firm, które przystąpią do budowy bloków atomowych w Ignalinie. Przewidywało ono, że każda ze stron ma mieć po 25 proc. udziałów w tym projekcie. Pod koniec czerwca litewski parlament przyjął ustawę o elektrowni atomowej, która umożliwi budowę nowych mocy wytwórczych. Przewiduje ona, że Litwa w tym projekcie będzie miała co najmniej 34 proc. akcji. Pozostałe po równo przypadną Polsce, Łotwie i Estonii.

Czy polski rząd będzie walczył o równe udziały w elektrowni dla wszystkich czterech krajów? - Chodzi raczej o równe warunki z pozostałymi uczestnikami projektu - odpowiedział minister P. Woźniak.

PAP