Ubiegły tydzień na rynkach światowych nie należał do zbyt interesujących. Powód był jeden. W samym środku tego tygodnia dzień wolny miały rynki amerykańskie. Za oceanem świętowano Dzień Niepodległości. Świętowanie niepodległości USA ukazało wyraźnie podległość światowych finansów od tychże USA. Gdy pauzuje drużyna amerykańska, to wszyscy grają na pół gwizdka. W konsekwencji ceny na rynkach akcji nie poddawały się większym zmianom. Dopiero w czwartek i piątek coś się ruszyło, choć i tak zmienność nie była najwyższa.
W przypadku rynku długu było nieco ciekawiej ze względu na obrady władz monetarnych w Wielkiej Brytanii i strefy euro. Podwyżka stóp w tym kraju była oczekiwana. Także fakt, że prawdopodobnie nie będzie ostatnią, również niewielu zaskoczył. Podobnie Europejski Bank Centralny nie wprowadził zamieszania - a tu prognozowano pozostawienie stóp na niezmienionym poziomie. Pewne zmieszanie natomiast wywołała zapowiedź dalszych kroków zacieśniających politykę pieniężną w Chinach. Zapowiedziano kolejne podwyżki stóp procentowych oraz stopy rezerw obowiązkowych. Nic wielkiego jednak się nie stało przynajmniej z dwóch powodów. Ruchy, jakie wykonuje chiński bank centralny, są niewielkie w stosunku do skali rozgrzania tamtejszej gospodarki. Przez to pojawiają się pytania o wpływ polityki pieniężnej na sytuację w Chinach. Mowa jest także o możliwości kolejnych ruchów umacniających juana. Problem w tym, że i tu skala tych zmian jest raczej symboliczna i w żadnym razie nie odpowiada rynkowym potrzebom.
Raport prawie najważniejszy
Tym, co skupiło na sobie uwagę wszystkich graczy na rynkach finansowych, był piątkowy raport o stanie rynku pracy w USA. W każdy pierwszy piątek miesiąca o 14.30 inwestorzy wstrzymują oddech, by dowiedzieć się, jaka była zmiana w zatrudnieniu. Już od dłuższego czasu raport ten jest uważany za najważniejszy w miesiącu. Czy słusznie? Można tu oczywiście dyskutować. Obecnie zagrożenie perturbacjami na rynku pracy jest nieco mniejsze niż jeszcze kilka miesięcy wcześniej, gdy obawiano się potęgowania negatywnych skutków zapaści na rynku nieruchomości. Teraz strach z tej strony jest mniejszy, choć zupełnie nie znikł. Tak jak nie znikły problemy na rynku nieruchomości.
Można przyjąć, że wyczulenie na raport o rynku pracy wynika z przyzwyczajenia. W tej chwili najważniejsze pozostają publikacje danych dotyczących zmian cen, co ma dać obraz zmian w procesach inflacyjnych. Skoro sytuacja gospodarki amerykańskiej wydaje się być pod kontrolą, to raport o rynku pracy już nie jest tak ważny? Jest ważny, choć na razie chyba nie najważniejszy.