"Kolejna kampania wyborcza i destabilizacja sceny politycznej oznacza, że polityka znów zdominuje gospodarkę. Może to bardzo poważnie zagrozić przygotowaniom Polski do Euro 2012 oraz oczekiwanym reformom ekonomicznym" - Konfederacja Pracodawców Polskich. "Ciągłe zmiany polityczne rodzą chaos, spychają na plan dalszy ważne dla gospodarki i społeczeństwa reformy, opóźniają proces decyzyjny, a przede wszystkim powodują, że rzeczywistość staje się nieprzewidywalna. Bez tego wszystkiego gospodarka nie może się poprawnie rozwijać" - Polska Konfederacja Pracodawców Prywatnych Lewiatan. To tylko część wypowiedzi nawiązujących do ostatniego zawirowania na scenie politycznej w Polsce.
Po informacji o dymisji A. Leppera szybko pojawiły się wnioski opozycji o samorozwiązanie Sejmu oraz ogłoszenie wotum nieufności wobec rządu. Rządu, który może stracić większość. Może, ale nie musi. Nie jest bowiem wykluczone, że J. Kaczyńskiemu uda się wydobyć poparcie z osób wywodzących się z Samoobrony. Straszenie szybkimi wyborami może okazać się skuteczne. Wiadomo przecież, że wielu z obecnych posłów już do Sejmu nie wróci, a teraz przynajmniej mają dobry pretekst, by opuścić szeregi swojego ugrupowania (jeśli zarzuty wobec szefa partii zostaną udokumentowane i ujawnione, czego on sam się domaga), albo tylko głosować zgodnie z życzeniem PiS.
Pytanie, czy to zamieszanie może wywołać jakieś poważne problemy gospodarcze? Odpowiedź jest negatywna. Polityka już od dłuższego czasu nie wtrąca się w procesy gospodarcze. Mimo socjalnych i etatystycznych haseł koalicjantów gospodarka toczy się swoją drogą. Oczywiście stratą będzie opóźnienie, czy nawet uniemożliwienie reform finansów publicznych, ale przecież wszyscy wiemy, że planowane zmiany na miano reform nie zasługują.
Jest całkiem prawdopodobne, że spadek na wczorajszej sesji będzie tłumaczony jako efekt kryzysu politycznego. Tylko, że takich kryzysów mieliśmy już sporo. Spadek cen o 1,5 proc. nie jest żadnym dramatem. Zauważmy, że na rynku mamy cały czas dużą grupę graczy, którzy tylko czekają na taką informację, która potencjalnie mogłaby zapoczątkować bessę. Problem w tym, że ta grupa jest na tyle duża, że bessa jeszcze nadejść nie może. Zresztą trudno przypuszczać, że tą główną przyczyną rozpoczęcia bessy byłoby akurat usunięcie z rządu A. Leppera.