Wyceny mało atrakcyjne

Drogie są zarówno akcje tych producentów żywności i napojów, których notowania podążają w trendach wzrostowych, jak i tych, którzy pozostawali w cieniu hossy. To sprawia, że branża jest wrażliwa na zmiany nastrojów na całym rynku akcji

Publikacja: 16.07.2007 08:38

Większość spółek z branży producentów żywności, napojów i alkoholi pozostawała w ostatnich miesiącach poza kręgiem zainteresowania ze strony gorącego kapitału spekulacyjnego. W dużym stopniu odpowiada za to z pewnością defensywny charakter sektora. Mówiąc prościej, żywność i napoje nie są produktami, na które popyt jest ściśle uzależniony od koniunktury gospodarczej.

Klasyczna branża defensywna

W przeciwieństwie do sektorów cyklicznych (wrażliwych na koniunkturę), takich jak budownictwo, omawiana branża nie może kusić inwestorów obietnicami krociowych zysków z boomu inwestycyjnego w gospodarce. Sprzedaż żywności i napojów nie jest też prostą pochodną rosnących dochodów konsumentów. Większe zarobki tylko do pewnego stopnia przekładają się na popyt np. na żywność.

Akcje z omawianej branży są lokatą raczej na gorsze czasy, niż na okres boomu. Skoro na zyski spółek z tej grupy nie oddziałuje tak silnie dobra koniunktura gospodarcza, to również jej ewentualne spowolnienie nie będzie miało tak silnego przełożenia na spadek kursów, jak jest to w przypadku spółek cyklicznych. Przynajmniej teoretycznie, bo w dalszej części artykułu mowa będzie o czynnikach, które mogą zaprzepaścić taki scenariusz.

Obliczany przez nas indeks branżowy co prawda w ostatnich miesiącach rósł (co jest skutkiem ogólnie pozytywnych nastrojów na giełdzie), ale wzrost ten był znacznie wolniejszy niż całego rynku. Siła relatywna tego wskaźnika względem Indeksu Cenowego Parkietu (mierzącego średnie zmiany kursów wszystkich giełdowych spółek) maleje niemal nieprzerwanie od połowy ub.r., a czerwiec przyniósł jeszcze przyśpieszenie tej tendencji.

Bliższe przyjrzenie się poszczególnym spółkom pozwala podzielić je na dwie grupy. Pierwsza z nich cechuje się długotrwałymi trendami wzrostowymi. Do tego grona zaliczyć można: Hoop, Indykpol, Jutrzenkę, Pepees, Wawel i Wilbo. Spółki z drugiej grupy łączy natomiast brak wyraźnego długoterminowego trendu wzrostowego i stabilizacja notowań na poziomie sprzed kilkunastu miesięcy.

Co ciekawe, punktem, od którego nie mogą się oderwać kursy większości tych firm, jest okres od marca do maja ub.r. Ktoś, kto wówczas kupował papiery Ambry, Beef-Sanu, Elstaru Oils, Graala czy Mieszka, nie może być zadowolony ze swoich inwestycji. Przez ten czas mógł bowiem zarobić krocie na akcjach spółek z innych branż. Stagnacji nie oparły się również notowania tegorocznego debiutanta Seko.

Z kolei kurs Dudy porusza się w wąskim trendzie bocznym od grudnia ub.r., kiedy odłączono prawa poboru do dużej emisji akcji. To potwierdza nasze obserwacje z innych branż, że tego rodzaju emisje wywołują zainteresowanie kapitału spekulacyjnego, ale tylko przed faktem. Kiedy już prawa poboru zostają przydzielone, spółka popada w zapomnienie. Swoje robi też rozwodnienie kapitału i zysku na akcję. Taki sam schemat zadziałał i w tym przypadku.

Szczególnym przypadkiem jest Żywiec, którego kurs stoi w miejscu już od marca 2005 r. To z pewnością w dużej części efekt niewielkiej płynności akcji, która z kolei jest konsekwencją koncentracji udziałów w rękach Brau Union i Harbin BV. Obroty walorami Żywca - największej spółki w branży - są najniższe wśród producentów żywności i napojów. Trzeba jednak przyznać, że dodatkowym zyskiem dla udziałowców Żywca są sowite dywidendy - w tym roku WZA podzieliło między akcjonariuszy ponad 333 mln zł, co stanowiło 31 zł na jeden walor.

Pogorszenie nastrojów

nie ominie sektora

Jak więc widać, akcje producentów żywności i napojów zdecydowanie nie należą do rozchwytywanych. Z drugiej strony, wspomniany na początku defensywny charakter branży mógłby się okazać jej atutem w razie pogorszenia koniunktury na szerokim rynku akcji (być może owe pogorszenie już staje się zresztą faktem, biorąc pod uwagę załamanie kursów średnich firm w minionym tygodniu). Problem polega jednak na tym, że defensywny charakter spółek może zostać zniwelowany przez stosunkowo wysoki pozioPrzykładowo, wskaźnik cena/zysk Indykpolu - a więc jednej ze spółek cechujących się silnym trendem wzrostowym - przekroczył 30. To zdecydowanie wyższa wycena niż w poprzednich latach. Przed rokiem C/Z ledwie przekraczał 10. I niestety nie jest to wyjątek w całej branży, ale raczej potwierdzenie ogólnej reguły. Przeciętny C/Z dla wszystkich spółek również jest wyższy od 30.

Tanie nie są nawet firmy, których notowania pozostają w długotrwałych trendach bocznych. Stagnacja kursów jest więc nie tyle efektem braku mody na te spółki (a to właśnie mogłoby skłaniać do zainteresowania się nimi, zgodnie z zasadą działania wbrew opinii większości), ale słabej dynamiki wyników finansowych. Wahliwy zysk na akcję to domena niejednej firmy z branży.

Poziom C/Z powyżej 30 byłby racjonalny dla typowo cyklicznych sektorów o świetnych perspektywach rozwoju, ale dla branży defensywnej trudno go uznać za atrakcyjny. To sprawia, że kursy producentów żywności i napojów niekoniecznie będą w stanie obronić się przed pogorszeniem nastrojów na całym rynku akcji.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy