"Dane o wynagrodzeniach i płacach w sektorze przedsiębiorstw są z grubsza zgodne z oczekiwaniami, bo to, czy dynamika wynagrodzeń osiągnie 8 czy 9% jest bez znaczenia. Ważny jest fakt, że na rynku pracy jest coraz ciaśniej, co zmusza firmy do podnoszenia płac. Na szczęście mamy dobra koniunkturę i dzieje się bez wpływu na ich sytuację. Jednak z biegiem czasu stanie się to coraz bardziej niebezpieczne" - powiedział główny ekonomista Pekao SA, Andrzej Bratkowski.
Jego zdaniem w dłuższej perspektywie nastąpi znaczny rozdźwięk między eksportem i importem, a dodatkowo inflacja pod koniec roku może osiągnąć nawet 4-proc. poziom. Na to zaś musi zareagować RPP.
"Na razie czynnikiem hamującym pesymizm jest bardzo mocy złoty. Nie mniej w obliczu dzisiejszych dany i perspektyw na przyszłość kolejne podwyżki stóp są przesądzone. Na pewno nastąpi to jesienią, choć nie można z całą pewnością wykluczyć nawet terminu lipcowego" - dodaje Andrzej Bratkowski.
Podobnego zdania jest główny ekonomista Polskiej rady Biznesu (PRB), którego dane z rynku pracy również nie zaskoczyły.
"W Radzie wykrystalizowała się już trwała większość 6:4 na korzyść jastrzębi, która może zdecydować o podwyżce w każdej chwili. Uważam, że RPP powinna podnieść poziom stóp już w lipcu, ale wspomniana szóstka mając pewność swojej przewagi może jeszcze się wstrzymać. Ostrzegam jednak, że wobec sezonowego spadku inflacji poniżej 2,5-proc. celu inflacyjnego w najbliższych miesiącach trudno będzie Radzie uzasadnić wówczas ewentualną podwyżkę" - wyjaśnia Janusz Jankowiak.