Nie ustaje nerwowość na rynku średnich i małych spółek. Choć ostatnie godziny wczorajszego handlu przyniosły odbicie notowań, to kursy ledwie podnoszą się po sześciu sesjach ostrej przeceny.
Indeks średnich firm mWIG40 jest wciąż o 8,8 proc. poniżej szczytu z 26 czerwca, a grupujący małe spółki sWIG80 stracił 7 proc. w porównaniu z rekordem z 6 lipca. Wśród najmocniej przecenionych do tej pory firm znalazły się te, które jeszcze miesiąc, dwa miesiące wcześniej należały do najbardziej cenionych i rozchwytywanych przez inwestorów. Wyprzedaż pogrążyła kursy choćby popularnych do niedawna spółek budowlanych i deweloperskich.
Co trwożliwsi inwestorzy widzieli już koniec hossy. Jednak powodem ostatniej wyprzedaży jest realizacja wywindowanych zysków z akcji. W pierwszym półroczu to właśnie średnie i małe firmy cieszyły się bezprecedensowym zainteresowaniem graczy. Do niebotycznych poziomów ich notowań przyczynił się też kapitał płynący bezustannie do funduszy inwestycyjnych.
W efekcie w pierwszym półroczu indeks mWIG40 zyskał 52 proc., a sWIG80 podskoczył o 68 proc. Tak silne wzrosty już od dawna wywoływały obawy przed głębszą korektą. Dla notowań średnich i małych spółek drugorzędne znaczenie mają dobre nastroje na rynkach zagranicznych. Choć tam wczoraj też pojawiły się spadki, światowe indeksy akcji pozostają blisko tegorocznych szczytów.
Na dłuższą metę utrzymanie koniunktury na zagranicznych giełdach będzie kluczowe dla naszych rodzimych akcji. Trudno wyobrazić sobie długotrwałą bessę w Warszawie, gdy na świecie padają nowe rekordy. Ale decydujące dla odbicia kursów małych firm będzie też to, na ile pogorszenia koniunktury przestraszą się klienci funduszy inwestycyjnych.