Tak słabego lipca dla akcji nie było od lat

Gwałtowne pogorszenie nastrojów na rynkach światowych i skutki wygórowanych wycen spółek - to powody dawno niewidzianej przeceny

Publikacja: 01.08.2007 09:23

Gdyby szukać zależności między pogodą a koniunkturą giełdową, to lipiec byłby doskonałym potwierdzeniem takiej teorii. Kiedy przed rokiem miesiąc ten przyniósł wyjątkowe upały, indeksy akcji ochoczo szły w górę. W tym roku nie było ani powtórki letniej pogody, ani zwyżki notowań. Co gorsza, mamy za sobą najsłabszy lipiec od lat, zwłaszcza w przypadku średnich spółek. Indeks mWIG40 zanurkował w minionym miesiącu o 10,9 proc.

Ostatni raz lipiec przyniósł tak kiepską koniunkturę w tym segmencie rynku przed pięcioma laty, czyli zanim jeszcze zaczęła się długotrwała hossa. Dla porównania, przed rokiem indeks (wówczas jeszcze jako MIDWIG) zyskał aż 11,3 proc. Tak samo kiepski ubiegły miesiąc był dla małych spółek - sWIG80 zniżkował o 7,6 proc., co również oznacza najsłabszy lipiec od pięciu lat. Dużo łaskawiej niedźwiedzie obeszły się z dużymi firmami. WIG20 spadł o 0,6 proc., co jest porównywalne ze spadkiem z lipca 2004 r.

Kaprys rynków czy realne

powody?

O skali wyprzedaży świadczy również fakt, że w przypadku mWIG40 był to jeden z najgorszych miesięcy w całej historii tego indeksu. Gorsze wyniki od początku 1997 r. przyniosły jedynie 3 miesiące. Na myśl przychodzi zwłaszcza maj 2006 r., kiedy mWIG40 zanurkował o 9,9 proc. Porównanie to nie jest oparte tylko na zbieżności danych liczbowych. Podobnie jak wówczas, w lipcu jednym z głównych czynników napędzających przecenę był wzrost globalnej awersji do ryzyka. Za tym dość enigmatycznie brzmiącym terminem kryje się nagła zmiana nastrojów wśród inwestorów na świecie, którzy z dnia na dzień tłumnie zaczęli pozbywać się akcji, podczas gdy wcześniej równie jednomyślnie kupowali te same akcje.

Podobnie jak w maju 2006 r., trudno wskazać przekonujące racjonalne wytłumaczenie takiego nagłego zwrotu. Znany jest w zasadzie tylko impuls, jaki wywołał falę wyprzedaży, ale trudniej już uzasadnić, dlaczego tym razem impuls ten wywołał taką panikę. Impulsem były problemy amerykańskiego rynku kredytowego. Co ciekawe, sprawa ta nie jest właściwie niczym nowym. O kredytach hipotecznych niskiej jakości (subprime) mówi się od lutego.

Powracające obawy

Faktem jest, że problemy zaczęły dotykać również szerszy rynek kredytowy (co zaowocowało zakręcaniem kurka z pieniędzmi dla tzw. transakcji wykupu lewarowanego). Przecież jednak głosy o możliwym rozlaniu się na całą gospodarkę problemów rynku nieruchomości i kredytowego nie pojawiły się z dnia na dzień. Jak zwykle w takich sytuacjach, decydującą rolę w panicznej wyprzedaży odegrały czynniki psychologiczne. A skoro tak, to ten sam czynnik może doprowadzić do szybkiego odwrócenia trendu spadkowego. Tak właśnie było w maju zeszłego roku. Wówczas przyczyny silnej przeceny również były trudne do wytłumaczenia. Znany był też impuls (możliwa podwyżka stóp procentowych), ale nie sposób było uzasadnić, dlaczego akurat wtedy rynek zaczął się tak bardzo przejmować podwyżkami stóp, skoro nie były one niczym nowym. Skoro powód był mało racjonalny, a przecena była efektem "kaprysu" rynku, to nie trzeba było wiele, by bardzo szybko na giełdy światowe powróciła dobra koniunktura.

Bo akcje były za drogie

Tym jednak razem globalna awersja do ryzyka nie była jedynym czynnikiem stojącym za spadkiem kursów naszych rodzimych akcji. Przecena małych, a zwłaszcza średnich spółek z mWIG40 rozpoczęła się już na początku lipca, zanim jeszcze światowymi rynkami wstrząsnęła ucieczka inwestorów od ryzykownych lokat. Pogorszenie koniunktury na świecie nie tyle więc zapoczątkowało zniżkę indeksu "średniaków", co powstrzymało odbicie kursów, a następnie sprowokowało drugą falę wyprzedaży.

Co zadecydowało o tym, że spadające kursy średnich spółek "wyprzedziły" pogorszenie nastrojów na światowych rynkach akcji? Po pierwsze, rekordowe tempo zwyżki mWIG40 w poprzednich miesiącach. W drugiej połowie czerwca indeks znalazł się blisko 130 proc. wyżej niż przed rokiem. Tak ogromnego wzrostu wartości średnich spółSama skala zwyżki była dobrym pretekstem do realizacji zysków przez inwestorów. Pytanie brzmiało: "kiedy dojdzie do korekty?", a nie: "czy dojdzie do korekty?".

O pretekst było nietrudno

Po drugie, hossa średniaków wywindowała do rekordowych poziomów wyceny spółek. Jak już pisaliśmy, w czerwcu przeciętny wskaźnik cena/zysk dla mWIG40 zbliżył się do 30. Tym samym przewyższał średnią historyczną o niemal dwie trzecie. Wyceny są zazwyczaj dla inwestorów drugorzędną kwestią w czasie trwania trendu wzrostowego (wówczas liczą się optymistyczne perspektywy), ale kiedy już zaczynają pogarszać się nastroje, gracze w pierwszej kolejności zaczynają się pozbywać właśnie najbardziej przewartościowanych spółek. Potwierdzeniem tej tezy była wyprzedaż walorów firm budowlanych.

Po trzecie wreszcie, rekordowe tempo hossy zaczęło kontrastować z nieco słabszym wzrostem ekonomicznym. Łapanie oddechu przez gospodarkę szczególnie widać w ostatnich danych o produkcji przemysłowej, które dwa razy z rzędu okazały się słabsze od oczekiwań ekonomistów. Roczny wzrost produkcji w czerwcu o 5,6 proc. był najmniejszy od dwóch lat. Na szczęście dla posiadaczy akcji, wciąż mocne są dane o sprzedaży detalicznej, która w czerwcu wzrosła o 16,2 proc. (rok do roku). To właśnie od losów gospodarki zależeć będzie, czy lipcowa wyprzedaż była jedynie powrotem wycen spółek do bardziej racjonalnych poziomów, czy może stanowiła zapowiedź większych problemów.

10,9

procent

- o tyle

zanurkował w lipcu indeks mWIG40. Miesiąc wcześniej wskaźnik zyskał 1,2 proc., a w maju

zyskał aż 12,8 proc. Mimo

lipcowej

przeceny

mWIG40 jest o 70 proc. wyżej niż przed rokiem.

Budowlanka i deweloperzy na minusie

Ubiegły miesiąc przyniósł spektakularny odwrót inwestorów od rozchwytywanych w pierwszej połowie roku spółek budowlanych i deweloperów. Euforia ustąpiła miejsca chłodnej kalkulacji tego, na ile uzasadnione były wygórowane wyceny akcji. Indeks WIG-Budownictwo zanurkował do poziomu najniższego od ponad czterech miesięcy. Tak silnego miesięcznego spadku nie zanotowano od września 2003 r. Fatalnie wypadł też debiutancki miesiąc indeksu WIG-Deweloperzy.

W przeszłości panika nie trwała długo

Lipcowy spadek mWIG40 należał do najsilniejszych w całej historii tego indeksu (uwzględniając notowania jego poprzednika - MIDWIG-u). Pocieszające jest to, że porównywalne miesięczne obsunięcia w przeszłości niemal gwarantowały, że wkrótce panika obróci się w optymizm. Gdyby ten schemat się powtórzył, to jest niewielkie ryzyko, że w kolejnych miesiącach indeks średniaków pogrąży się w spadkach. Warto jednak zwrócić uwagę też na to, że odreagowanie strat w przeszłości zajmowało często więcej czasu niż sama przecena.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy