Jeżeli giełdowa hossa żywi się dobrymi informacjami, to zachodnie indeksy nie mają ostatnio dobrego paliwa. Do płynących ze wszystkich stron lamentów na temat stanu rynku kredytów hipotecznych wczoraj dołączyły poważne obawy o spowolnienie amerykańskiej gospodarki. Wyczekiwane w ostatnich dniach informacje o rynku pracy przyniosły zdecydowane rozczarowanie. Liczba nowych miejsc pracy w sektorach pozarolniczych okazała się wyraźnie niższa od oczekiwań i spadła do 92 tys. wobec 126 tys. w lipcu. Wsparcie dla giełd nie nadeszło również ze strony danych o stopie bezrobocia w Stanach Zjednoczonych, która nieoczekiwanie wzrosła do 4,6 proc.
W bardziej sprzyjających warunkach komentatorzy pisaliby zapewne, że takie wiadomości dają nadzieję na koniec podwyżek stóp procentowych. Niektórzy analitycy wspominają nawet, że kiepskie dane mogą przekonać władze Fed, że najgorszy moment w cyklu inflacyjnym USA ma już za sobą. Dziś jednak nikt o tym nie myśli. Złe wieści z rynku pracy to jednoznaczny sygnał, że największa gospodarka świata nie ma się najlepiej. Kiepskie nastroje inwestorów potwierdza skokowy spadek wartości dolara w piątek i przecena amerykańskich obligacji.
Przysłowiowy gwóźdź do trumny przybiły również kolejne złe wieści z rynku kredytów hipotecznych. Niemal całkowite zaprzestanie działalności i zwolnienia sięgające prawie 7000 osób ogłosiła firma American Home Mortgage Investment, która udziela pożyczek pod zastaw nieruchomości klientom o niskiej zdolności kredytowej.
Gdyby tego jeszcze było mało, kolejna spółka z sektora - Accredited Home Lenders Holding - oświadczyła,
że nosi się z zamiarem ogłoszenia upadłości.