W lipcu, w porównaniu z czerwcem, ceny dóbr importowanych do USA wzrosły o 1,5 proc. i była to największa zwyżka od marca tego roku. Ekonomiści przewidywali 1-proc. zmianę cen w górę. Miesiąc wcześniej dynamika wyniosla 0,9 proc.
Głównym czynnikiem, jak wynika z raportu Departamentu Pracy, była ropa naftowa, gdyż bez niej ceny podskoczyły tylko o 0,2 proc. - W tym raporcie widać presję inflacyjną zarówno z rynku energii, jak i spoza niego - powiedziała Julia Coronado, ekonomistka w nowojorskim przedstawicielstwie Barclays Capital. Droższe surowce i słabszy dolar powodują, że rosną ceny importu z całego niemal świata, także z Chin i państw Ameryki Łacińskiej. Towary importowane z Chin i innych państw regionu Pacyfiku podrożały o 0,4 proc. i była to najwyższa dynamika od 2003 r., kiedy zaczęto gromadzić tego rodzaju dane. Dolar od początku 2006 r. potaniał o ponad 7 proc. wobec koszyka walut największych partnerów handlowych USA. Sprzyja to eksporterom, ale bije w importerów.
W porównaniu z lipcem ub.r. ceny importu wzrosły o 2,8 proc. Cena importowanej ropy w lipcu wzrosła o 7 proc. w porównaniu z poprzednim miesiącem, a w ujęciu rocznym wzrost wyniósł 4,1 proc.