Aż 172 mln wyniosły przychody Comarchu w II kwartale. Były o 90 proc. wyższe niż rok wcześniej. Gwałtowny skok obrotów to efekt realizacji dużej umowy (za 41 mln zł) na dostawy komputerów dla szkół. Narastająco po sześciu miesiącach wpływy krakowskiej spółki wynoszą już 270 mln zł wobec 187 mln zł rok temu.

Rosnąca sprzedaż nie szła jednak w parze z powiększaniem zysków. Marże na kontraktach sprzętowych są istotnie niższe niż na sprzedaży własnego oprogramowania. Dodatkowo spółka musiała wyraźnie zwiększyć budżet wynagrodzeń, żeby zatrzymać pracowników. Fundusz płac powiększył się w II kwartale wobec analogicznego okresu 2006 roku aż o 36 proc. Z tego 15 proc. stanowiły podwyżki, a resztę - rosnąca liczba pracowników. Comarch zatrudnia już 2,7 tys. osób. Tylko w tym roku przybędzie ich prawie 500.

W konsekwencji w II kwartale zysk netto Comarchu wyniósł 7 mln zł i był zbliżony do wyniku sprzed roku. Narastająco wynosi 17,7 mln zł wobec 23,4 mln zł (przed rokiem spółka zaksięgowała kilkumilionowy zysk ze sprzedaży akcji Interii). Na poziomie operacyjnym firma zarobiła w II kwartale 10,4 mln zł (9,7 mln zł), a w całym półroczu 19,2 mln zł, czyli tyle samo co rok wcześniej.

Przedstawiciele Comarchu podtrzymali wczoraj zapowiedzi, że oczekują, że w tym roku spółka zwiększy sprzedaż i zysk operacyjny o 20 proc. wobec wyników za 2006 rok. Oznacza to, że wpływy powinny powiększyć się do około 600 mln zł, a wynik operacyjny do około 55 mln zł. - Nie oczekujemy po II półroczu kolejnych umów sprzętowych dla sektora publicznego, bo wszyscy widzą, czym zajmują się obecnie politycy. Nie boimy się jednak zastoju w tym segmencie, bo nasza baza klientów jest mocno zdywersyfikowana - mówił wczoraj Janusz Filipiak, prezes krakowskiej firmy.

Portfel zamówień Comarchu na 2007 rok (umowy zrealizowane i w trakcie realizacji) ma obecnie wartość 487 mln zł i jest o 26 proc. wyższy niż w analogicznym okresie 2006 roku.