Dzięki koniunkturze na rynku materiałów wykończeniowych i większym mocom wytwórczym sprzedaż Barlinka rośnie. Producent deski podłogowej zanotował w II kwartale 120,2 mln zł przychodów. To wynik o 53 proc. lepszy, niż giełdowa spółka osiągnęła w analogicznym okresie ubiegłego roku. Imponująco, bo aż o 94 proc., wzrósł zysk operacyjny Barlinka. Wyniósł 13,8 mln zł wobec 7,1 mln zł w II kwartale 2006 roku. Na czysto firma zarobiła 12,3 mln zł, czyli o połowę więcej niż przed rokiem.
Dobrze prezentują się też wyniki producenta deski za całe I półrocze. Sprzedaż wzrosła o 48 proc. w porównaniu z osiągniętą od stycznia do czerwca 2006 roku. Wynik operacyjny poprawił się aż o 98 proc., a netto - o 89 proc. Co więc - poza ogólnymi pesymistycznymi nastrojami na giełdzie - wywołało wczoraj spadek kursu Barlinka o 10,3 proc., do 18 zł?
Zarząd poinformował, że pomimo realizacji przez spółkę wyników finansowych założonych w wewnętrznym budżecie (narastająco za II kwartały), konieczna jest korekta przewidywań co do rezultatów za III i IV kwartał. To z kolei pociąga za sobą konieczność korekty (w dół) prognoz wyników na cały ten rok.
Zarząd Barlinka spodziewał się w tym roku przychodów w wysokości 551,5 mln zł, przy 120 mln zł EBITDA (zysku operacyjnego powiększonego o amortyzację) i 85,1 mln zł czystego zarobku. Podjął decyzję o obniżeniu prognoz odpowiednio do 510,5 mln zł, 98,4 mln zł i 65,4 mln zł. Główną przyczyną korekty szacunków był utrzymujący się na znacznie wyższym od zakładanego poziomu kurs euro i dolara wobec złotówki (4,0 zł dla euro i 3,2 zł dla dolara). Ma to dla Barlinka ogromne znaczenie, bo udział eksportu w przychodach spółki przekracza 70 proc. Zarząd podał, że tylko w I półroczu różnica z tytułu ujemnych różnic kursowych na wartości uzyskanych przychodów ze sprzedaży wyniosła około 10,9 mln zł.
Barlinek - mimo że poprawił sprzedaż i zyski w porównaniu z ubiegłym rokiem - kolejny raz wystawił na próbę cierpliwość inwestorów. Od debiutu na giełdzie we wrześniu 2005 roku spółce nie udało się bowiem wykonać prognoz, opublikowanych (na trzy lata w przód) przy okazji oferty w prospekcie emisyjnym. Zawsze jednak zarząd korygował tylko szacunki na bieżący rok, mimo że główny powód obniżek prognoz za każdym razem był ten sam - zbyt mocna złotówka.