Wiadomością dnia było oczywiście obniżenie stopy dyskontowej w USA o 50 pkt bazowych. Cała reszta przestala się właściwie liczyć. Wydaje się, że dzięki tej decyzji rynki dostały wystarczający impuls popytowy, który na jakiś czas poprawi sytuację.
Można oczywiście się zastanawiać, na jak długo ten impuls wystarczy i jak wysoko rynek dzięki niemu wzrośnie. Nikt jednak chyba nie ma wątpliwości, że ta decyzja nie załatwia sprawy, a problemy z podejściem do ryzyka dzięki niej nie znikną w magiczny sposób. Sesję zaczęliśmy spadkiem cen. Pojawił się głównie jako reakcja na dzisiejsze spadki cen na rynkach azjatyckich. Rozruch rynku kasowego przyniósł nieco optymizmu, ale na krótko. Szybko do głosu doszła podaż i ponownie zrobiło się czerwono. Czwartkowa przecena była powoli pogłębiana. W południe ceny się zatrzymały i wykreśliły ponadgodzinną konsolidację. Później wybiły się z niej dołem, zaliczając kolejne minima. Tuż przed 14.00 sytuacja zaczynała się nieco poprawiać. Przecena wyraźnie zwolniła. Przewaga podaży nie była już tak przytłaczająca, co sygnalizowało zarówno wolne tempo spadku cen, jak i niewielką, w porównaniu z czwartkiem, wartość obrotów. Popyt miał okazję na odbicie. Faktycznie, początki takowego się pojawiły.
Kluczem do większej korekty wzrostowej było wyjście ponad poziom wspomnianej południowej konsolidacji. Gdy kursy powoli rosły, na rynku pojawiła się wiadomość o obniżeniu przez Fed stopy dyskontowej o 50 pkt bazowych. To przeważyło. Ceny szybko ruszyły w górę. Pokonany został nie tylko poziom konsolidacji, ale także maksimum porannych notowań. Wzrost zatrzymał się przed 15.00 w okolicach 3400 pkt. Co dalej? Akcja popytu zasługuje na uwagę i prawdopodobnie będzie podstawą do nieco lepszego początku przyszłego tygodnia. Prawdopodobny jest test poziomu oporu na 3565 pkt. Jeśli popyt będzie na tyle silny, by wynieść ceny wyżej, będzie można myśleć o powrocie do długich pozycji. Piszę "jeśli", ponieważ mamy tu sporo niewiadomych. Obniżka stóp była przez część analityków oczekiwana, a przez część inwestorów nawet pożądana. Tylko dlaczego wyniosła ona aż 50 pkt bazowych? Nie wystarczyło 25 pkt? Jeszcze dwa dni temu mówiono inaczej, a teraz okazuje się, że kłopoty na rynku kredytów mogą zaszkodzić wzrostowi gospodarczemu. Co skłoniło Fed do zmiany decyzji?