Obecnie najważniejsze pytanie nie brzmi, czy rynek odbije? Nikt tego nie wie i nie ma
sensu wróżyć. Proszę mi wierzyć, że nie wie tego zarówno wicepremier Zyta Gilowska,
ani także prezes NBP Sławomir Skrzypek, którzy starają się uspokajać rynki wskazując na zdrowe fundamenty gospodarki
Każdy, kto zaczyna interesować się inwestycjami na rynku giełdowym najczęściej bierze pod lupę wykresy indeksów. Spore wahania ich wartości na przestrzeni miesięcy i lat pozwalają względnie łatwo określić punkty zwrotne oraz zauważyć pojawiające się trendy. Suche liczby nie przedstawiają jednak całej rzeczywistości giełdowej. Jej głównym elementem nie są bowiem ceny, ale emocje. To one w głównej mierze stoją za takim, a nie innym poziomem szczytu czy dołka. Pewnie wielu chciałoby wierzyć, że tendencje na rynku akcji odzwierciedlają panującą koniunkturę w gospodarce.
Owszem, w czasie przyspieszonego wzrostu gospodarczego ceny akcji rosną, a w okresie recesji, lub spowolnienia gospodarczego spadają. Mimo to, sam poziom szczytu, czy dołka nie zależy w wielkim stopniu od koniunktury w gospodarce, ale bardziej zależy od stanu rynkowych emocji. To nie zmiany w tendencjach makroekonomicznych zadecydowały o tym, że szczyt hossy w 1994 roku miał miejsce właśnie 8 marca. Także w przypadku wyznaczenia szczytu hossy internetowej w dniu 10 marca 2000 roku czynnikiem decydującym nie były tendencje makroekonomiczne.