Pomimo że koniunktura panująca w sektorze metalowym jest wciąż wyśmienita, pojawiają się pierwsze sygnały ostrzegawcze. Firmy odnotowały wprawdzie jeszcze jeden rekordowy kwartał, jednak dynamika przychodów i zysków nie rzuciła na kolana tak bardzo, jak we wcześniejszych okresach. Przychody zwiększyły się o 22,8 proc., licząc względem analogicznego kwartału w roku ubiegłym. Jest to niezły wynik, ale wpisuje się w trwający od trzech kwartałów spadkowy trend dynamiki rozwoju sektora.
O wysokich zyskach przedsiębiorstw zadecydowało oczywiście nic innego jak sytuacja na rynkach surowcowych. Szczególną rolę odegrały ceny miedzi. Notowania spot czerwonego metalu na London Metal Exchange oscylowały w drugim kwartale wokół 7500 dolarów. W dotychczasowej historii notowań tylko raz zdarzył się porównywalnie korzystny okres - w trzecim kwartale 2006 roku. Rekordowe koszty miedzi wynikały głównie ze zwiększonego popytu ze strony szybko rozwijających się państw Dalekiego Wschodu. Swoje trzy grosze wtrąciło również chińskie State Reserve Bureau, które zdaniem analityków odbudowuje obecnie zapasy upłynnione w ubiegłym roku.
Trochę gorzej wyglądała sytuacja na rynku stali. Wyliczany przez Polską Unię Dystrybutorów Stali indeks cen pręta żebrowanego (fi 12mm, BST 500) po osiągnięciu szczytu na przełomie kwietnia i maja nieustannie zniżkuje. Obecnie stracił już ponad 20 proc. Nie przeszkodziło to jednak Stalproduktowi pochwalić się najwyższą w sektorze rentownością kapitału własnego - 59,1 proc.