Wall Street wystartowała wczoraj na niewielkim minusie, a najgorzej wiodło się w tym okresie firmom budowlanym. To wpływ informacji o sytuacji na amerykańskim rynku nieruchomości. W lipcu podwoiła się liczba domów, których właściciele, z powodu niespłacania kredytów, zagrożeni są utratą praw własności. Instytucje kredytujące zakup nieruchomości w lipcu powiadomiły sądy o 179,6 tysiącach takich przypadków. Oznacza to, że na rynku wtórnym pojawi się więcej domów do sprzedania, a ceny jeszcze bardziej spadną. W całym roku ta liczba może wynieść około 2 milionów. Skutki dla konsumpcji i gospodarki mogą być bardzo poważne. Inwestorzy wykazywali powściągliwość, gdyż czekali na wystąpienia szefa Rezerwy Federalnej i sekretarza skarbu podczas spotkania z senackim komitetem ds. banków. Przed godz. 18 czasu warszawskiego w Nowym Jorku nastąpiło małe przyspieszenie i indeksy były na plusie.
W Europie dominującym czynnikiem były problemy związane z rynkiem kredytów hipotecznych w USA. To, co ostatnio przez dwie sesje rosło, tym razem sprzedawano. Najchętniej akcje banków i innych instytucji finansowych. Niechęć do branży finansowej wzrosła, kiedy pojawiły się informacje o kłopotach firm zaangażowanych na rynku ryzykownych kredytów hipotecznych w USA. Spółka Capital One Financial zamyka dział kredytów sprzedawanych pośrednikom i zwalnia 1900 pracowników.
Późnym popołudniem wskaźnik europejskich spółek Dow Jones Stoxx 600 spadał 0,32 proc., a na wartości traciły indeksy jedenastu rynków spośród zachodnioeuropejskiej osiemnastki. Dobrze się wiodło firmom stalowym. Akcje Arcelora Mittala zyskały ponad 3 proc., kiedy Credit Suisse podwyższył rekomendację dla przedsiębiorstw działających w skali globalnej.
Walory Bayera poszły w górę o 4,3 proc., a na taki poziom wyniosły je spekulacje, że do przejęcia tej największej w Niemczech firmy farmaceutycznej przymierza się szwajcarski Novartis. Region Azja -Pacyfik zyskał 1,2 proc., a tamtejsze rynki w górę ciągnęły firmy surowcowe.