Maspex zainwestuje w produkcję soków na Ukrainie - wynika z naszych informacji. Przejął już bankrutującą cukrownię pod Kijowem i na jej miejscu chce postawić zupełnie nowy zakład.
Ukraińska inwestycja Maspeksu będzie prawdopodobnie największą, jaką do tej pory przeprowadziły polskie spółki z sektora spożywczego. Jest porównywalna do kwot, jakie u naszych wschodnich sąsiadów zamierzają "zostawić" lub już wydają firmy z sektora finansowego czy materiałów budowlanych. Ponieważ w Maspeksie nikt nie chciał komentować doniesień z Ukrainy, nie wiemy, czy 50 mln euro (ok. 190 mln zł), jakie ponoć ma wadowicka firma przeznaczyć na rozwinięcie produkcji napojów w tym kraju, dotyczy wyłącznie infrastruktury. Prawdopodobnie jednak tylko część (i to mniejsza) tej kwoty zostanie przeznaczona na budowę fabryki.
Sceptyczni analitycy
Ukraińscy analitycy uważają, że dla Maspeksu bardziej opłacalny byłby zakup jednego z lokalnych producentów napojów. Twierdzą, że ciężko będzie wejść na lokalny rynek napojów z zupełnie nowym produktem. Szacują, że na promocję i marketing spółka będzie musiała wydać ok. 30 mln USD (ok. 85 mln zł). Trudno powiedzieć, jaki kawałek ukraińskiego tortu i w jakim czasie uda się za takie pieniądze przejąć. Eksperci z Ukrainy wyliczyli, że Pepsi Co., które kupiło niedawno największego producenta soków Sandor za prawie 670 mln USD (1,87 mld zł), zapłaciło ok. 14 mln USD (ok. 40 mln zł) za 1 proc. rynku.
Jednak Maspex już niejednokrotnie udowadniał, że potrafi wypromować swoje produkty, nigdy też nie żałował na to pieniędzy. Przy obecnych 2 mld zł rocznych przychodów może sobie pozwolić na spore wydatki marketingowe, a te sięgały ostatnio nawet 70-80 mln zł rocznie.