Ponad 42 proc. zyskały wczoraj akcje Hawe, grupy budującej sieci telekomunikacyjne. Jeden papier spółki kosztował na zamknięciu 17,5 zł, co po uwzględnieniu planowanej emisji (oferującym jest DM IDM) dawałoby kapitalizację Hawe na poziomie 1,83 mld zł, a firma nie przynosi ciągle zysków.

Kurs Hawe lubi skoki. W ostatni piątek wzrósł o 29,5 proc., a jedyną informacją, jaką podała spółka, było przesunięcie publikacji półrocznego raportu. Inwestorzy liczący na lepsze wyniki mogli się jednak rozczarować. Skonsolidowane przychody (14,3 mln zł), jak i strata netto spółki (894 tys. zł) okazały się gorsze niż dane po II kwartale (odpowiednio: 18,2 mln zł i 363 tys zł).

W drugiej połowie września Hawe informowało, że podmiot z grupy ma szansę na kontrakt z zagranicznym operatorem. Wtedy kurs też skoczył o 34 proc. - Sprawdzamy, czy waga tej informacji wystarczy, aby wytłumaczyć takie wzrosty - powiedział rzecznik Komisji Nadzoru Finansowego.

Największym akcjonariuszem Hawe jest spółka Presto, kierowana przez szefa rady nadzorczej Hawe. Razem z dwiema osobami fizycznymi Presto skupia 61,5 proc. kapitału. Jedna z nich - Marek Falenta (też zasiada w radzie) - od pewnego czasu sprzedaje akcje.

Dla losów Hawe ważne mogą okazać się życiorysy menedżerów. Część z nich pracowała dla lubińskiej grupy KGHM, w tym dla Dialogu czy Polkomtela. Plus deklarował na łamach prasy, że operator będzie inwestował w sieć światłowodową.