Po przedwczorajszym wzroście nadzieje części inwestorów były zapewne rozbudzone. Trudno się dziwić - mocny wzrost przy znacznym obrocie mógł być odebrany jako zapowiedź większego ruchu. Sytuacja była o tyle pikantna, że wszystko to działo się w bezpośrednim sąsiedztwie lipcowych szczytów hossy. Można więc było sądzić, że kontynuacja wzrostu
zaowocuje nowymi rekordami indeksu WIG20. Rekordy na kontraktach na ten indeks już się
pojawiły przedwczoraj, ale to nie instrument pochodny jest tu najważniejszy.
Okazja do ataku na lipcowy rekord nie wynikała jedynie z faktu bliskości aktualnych notowań i wspomnianego szczytu, ale także z dobrych nastrojów za granicą. Opublikowany dzień wcześniej protokół z ostatniego posiedzenia FOMC, na którym obniżono stopy procentowe o 50 pkt bazowych, został odebrany jako zapowiedź możliwości kolejnej obniżki w najbliższym czasie. Wprawdzie trwa dyskusja, czy po wymowie raportu o stanie rynku pracy w USA kolejna obniżka jest jeszcze potrzebna, ale wygląda na to, że rynek powoli przyjmuje, że do kolejnego cięcia jednak dojdzie. Takie oczekiwania podniosły ceny akcji i sprawiły, że kilka indeksów osiągnęło rekordowe wartości.
Te rekordy w USA oraz