Obliczany przez nas indeks branżowy Dobra Trwałe (obejmujący producentów m.in. AGD czy odzieży) znajduje się na tym samym poziomie, co pół roku temu. Odrabianie strat po letniej przecenie idzie mu dość opornie. Nie jest to duże zaskoczenie, biorąc pod uwagę zachowanie indeksu po poprzednim minikrachu w maju ub.r. Wówczas kursy akcji w branży potrzebowały aż 11 miesięcy, by pokonać poprzedni szczyt.
Niezależnie od tego, czy i tym razem odrabianie strat będzie trwało aż tak długo, to faktem jest, że w perspektywie wielu miesięcy omawiana grupa spółek pozostaje jedną z najsłabszych branż spośród tych, które omówiliśmy w ostatnich tygodniach. Do wniosku takiego można dojść, obserwując wykresy siły relatywnej indeksu Dobra Trwałe względem indeksów innych branż.
Najbardziej uderzająca jest słabość omawianej branży na tle sektora, o którym pisaliśmy przed tygodniem - spółek prowadzących sprzedaż dóbr konsumpcyjnych trwałego użytku. Siła relatywna maleje z przerwami już od niemal trzech lat. Zjawisko to widać również w tym roku. Może to prowadzić do wniosku, że lepiej lokować pieniądze w spółki sprzedające, a nie produkujące dobra konsumpcyjne.
Akcje przedsiębiorstw z branży wypadają nie tylko słabo na tle spokrewnionej grupy spółek sprzedających dobra konsumpcyjne. Przykładowo, gdyby ktoś trzy lata temu zainwestował w walory omawianej branży, zarobiłby zdecydowanie mniej, niż lokując pieniądze np. w papiery banków. W tym czasie indeks Dobra Trwałe zyskał 130 proc., a indeks Banki podskoczył o 260 proc. (i to nie uwzględniając dywidend, które w sektorze bankowym są normą). Nietrudno odnieść wrażenie, że producenci dóbr konsumpcyjnych - przeciętnie rzecz biorąc - nie są w stanie w pełni wykorzystać nadarzającej się świetnej koniunktury w gospodarce.
Z zyskami spółek jest krucho