Strach o krach

Gdyby sytuacja z 1987 roku miała się powtórzyć, to indeks DJIA musiałby spaść w poniedziałek o około 3000 pkt. Są tacy, którzy na taką przecenę liczą. Moim zdaniem, spadek cen może się pojawić, ale krach jest mało prawdopodobny

Publikacja: 22.10.2007 08:50

Na ostatnią sesję ubiegłego tygodnia przypadła data dwudziestej rocznicy czarnego poniedziałku z 1987 roku. Tego pamiętnego, a ostatnio często przywoływanego, dnia średnia przemysłowa Dow Jones spadła o 508 pkt. W piątek próbowano godnie świętować rocznicę krachu - ta sama średnia przemysłowa straciła 367 pkt. Strata w punktach jest może znaczna, ale skala przeceny w relacji do poziomu indeksu nieporównywalna. Piątkowa przecena to jedynie 2,7 proc. wartości indeksu, podczas gdy pamiętny spadek w październikowy poniedziałek wyniósł około 22 proc.

Bez porównania

Nie ma tu wielkiego podobieństwa, ale nie znaczy to, że rynek jest tym faktem uspokojony. Biorąc pod uwagę cały tydzień, wielkość piątkowej przeceny zrobiła na uczestnikach rynku wrażenie. Na tyle duże, że zaczynają się pojawiać pytania, czy faktyczna fiesta (niedźwiedzi) związana z rocznicą krachu nie przeskoczy na poniedziałek, który mógłby być drugim czarnym poniedziałkiem. Gdyby sytuacja miała się powtórzyć, to indeks DJIA musiałby spaść na początku tygodnia o około 3000 pkt. Są tacy, którzy na taką przecenę liczą, choć wiele wskazuje na to, że poniedziałek nie będzie się wyróżniał pod tym względem od innych dni. Spadek cen może się pojawić, ale krach jest mało prawdopodobny.

Stopy mniej ważne

Krachu może nie będzie, ale podaż ma szanse zarobić kilka punktów. Warto zwrócić uwagę na kilka faktów. Do tej pory rynek akcji w USA miał się dobrze, gdyż oczekiwano kolejnej obniżki stóp procentowych. Później te oczekiwania zmalały, a do tego zaczęły napływać złe wiadomości ze spółek. Trwa sezon publikacji wyników. Często wraz z wynikami spółki przedstawiają swoje prognozy dotyczące wyników w najbliższych kwartałach. Wyniki za III kwartał nie są rewelacyjne, ale to nie jest wielkie zaskoczenie. Takie były oczekiwania. Rynek jednak trzymał się relatywnie wysoko, gdyż liczył na to, że w kolejnych kwartałach sytuacja się szybko poprawi. Wspomniane prognozy spółek nie bardzo te oczekiwania potwierdzają. Stąd mamy rozczarowanie i pesymizm. Na tyle mocny, że już nie widać reakcji na ponowny wzrost oczekiwań na obniżkę stóp procentowych.

Od korelacji nie uciekniemy

Brak wzrostu cen akcji w sytuacji rosnącej (zdaniem rynku) szansy na kolejną obniżkę stóp to nowa jakość w ostatnich miesiącach. Nie należy lekceważyć takiego zachowania. Może to bowiem oznaczać, że nastroje na rynku powoli się zmieniają, a tym samym może być trudniej z dalszą zwyżką cen. Dla nas ma to znaczenie szczególne, gdyż sytuacja na rynku w USA przekłada się na naszą za pomocą wielu kanałów transmisji. Tu nie chodzi tylko o prostą reakcję na spadek cen akcji w USA, czyli porównywanie wycen. Trzeba pamiętać, że straty w USA będą musiały być zmniejszane przez zamykanie pozycji na innych rynkach, choćby tylko po to, by utrzymać strukturę portfela. Poza tym mamy silne przełożenie na kursy walutowe. Słabnący dolar wpływa pozytywnie na kurs jena, a to sprawia, że pozycje oparte na carry trade tracą swoją atrakcyjność. W naszym przypadku chroni nas relatywnie mocny złoty. Pytanie, ile będzie trwała ta tendencja? Na razie pomaga układ stóp procentowych - spadek w USA, a wzrost u nas. Sytuacja może się zmienić, gdy okaże się, że premia za ryzyko inwestowania w Polsce będzie większa.

Chiny mogą nas pociągnąć

Co może zmienić wielkość wspomnianej premii? Choćby załamanie na rynku chińskim. O potrzebie wygaszenia wzrostu na chińskim rynku akcji mówi się już od dawna. Podnoszone są stopy procentowe, ale niewiele to daje. Zmiany te są bowiem symboliczne. Wzrost indeksu w Szanghaju o ponad 100 proc. w kilka miesięcy nie pozostawia złudzeń. Na razie żadne obostrzenia nie zdają egzaminu. Rynku nie da się tak łatwo okiełznać. Gdy ten zacznie w końcu się załamywać, skutki mogą być fatalne. Próbkę mieliśmy na początku roku. Silna przecena w Chinach wywoła poruszenie na całym świecie. Można podejrzewać, że największe rynki będą stabilniejsze od chińskiego, ale te należące do ryzykowniejszych (a przecież parkiet warszawski do takich się zalicza) będą poddane silnej presji.

Na koniec jeszcze jedna uwaga. Wbrew obiegowym opiniom, krach nie pojawia się nagle. Krach to dzień rezygnacji wielu inwestorów jednocześnie. Dzień najsilniejszej przeceny akcji jest zwykle poprzedzony przynajmniej kilkoma dniami spadków. Taki rozwój wypadków miał miejsce zarówno w 1929, jak i w 1987 roku. Znaczny spadek cen nie pojawia się tuż po zaliczeniu szczytów. To sprawia, że zawsze jest czas na odpowiednie ustawienie się. Rynek da nam wcześniej sygnał. Jest więc spora szansa, że uda nam się uniknąć strat. Pod jednym warunkiem - nie łapiemy dołków.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy