W III kwartale rybna spółka miała 840 tys. zł zysku netto wobec 249 tys. zł straty w analogicznym okresie ubiegłego roku. Przychody wyniosły 43,2 mln zł, wobec 41,1 mln zł przed rokiem. Po trzech kwartałach Wilbo ma 8,9 mln zł zysku netto. To blisko sześć razy więcej niż przed rokiem. Spadły jednak obroty. Po trzech kwartałach wyniosły 126,6 mln zł (128,6 mln zł w 2006 roku).
- Jesteśmy zadowoleni z wyników za III kwartał. Poprawiły nam się wszystkie wskaźniki, m.in. rentowność oraz płynność. Pojawiają się już pierwsze efekty prowadzonej restrukturyzacji. Poprawiła się wydajność procesów produkcyjnych, mamy też lepsze warunki zakupowe - komentuje Leszek Stypułkowski, prezes Wilbo. Dlaczego po trzech kwartałach przychody były niższe niż przed rokiem? - W ubiegłym roku część obrotów generowała nam spółka produkująca konserwy - Mewa. Sprzedaliśmy ją. Firma nie przynosiła zamierzonych profitów - tłumaczy prezes Stypułkowski.
Co ważne, w III kwartale pojawił się już zysk ze sprzedaży - wyniósł 370 tys. zł (w II kwartale firma miała ponad 2,5 mln zł straty na sprzedaży). Jednak równocześnie warto zauważyć, że za większość zysku netto osiągniętego przez rybną spółkę w tym roku odpowiada sprzedaż nieruchomości w Gdyni (w II kwartale). Wilbo zarobiło na tej transakcji 14,7 mln zł.
Leszek Stypułkowski jest prezesem Wilbo od lipca. Nowy zarząd podjął decyzję o restrukturyzacji spółki i zaczął ciąć koszty.
- Prawdopodobnie w styczniu przyszłego roku zaprezentujemy naszą strategię. Poinformujemy w niej między innymi o prognozach wyników na przyszły rok oraz rozszerzeniu oferty produktowej - wskazuje Leszek Stypułkowski. Dodaje, że Wilbo przedstawi wtedy również plany dotyczące współpracy kapitałowej z innymi firmami z branży. Czy chodzi o giełdowego konkurenta - spółkę Seko? Przedstawiciele Wilbo nie chcą tego komentować.