Obligacje skarbowe Argentyny są w tym roku najgorsze na świecie. Od stycznia cena papierów powiązanych z inflacją spadła o 24 proc. Tego rodzaju obligacje stanowią 40 proc. zadłużenia Argentyny, wynoszącego 136 miliardów dolarów.

Przecenę spowodowały dwa czynniki: podejrzenia, że rząd manipuluje danymi o wzroście cen oraz obawy, że odbywające się wczoraj wybory prezydenckie wygra Cristina Fernandez de Kirchner, żona Nestora Kirchnera, urzędującego szefa państwa.

Statystycy pracujący dla rządu twierdzą, że wywierane są na nich naciski, by zaniżali dane o wzroście cen. Analitycy Merrill Lyncha, największego na świecie biura maklerskiego, szacują, że dynamika cen konsumpcyjnych w Argentynie może obecnie wynosić 17 proc. rocznie, zaś według danych oficjalnych jest o połowę mniejsza. Z powodu dużych wydatków rządu do końca roku, według ML, może wzrosnąć do 25 proc. Dzięki zaniżaniu inflacji rząd ma szanse zaoszczędzić 5 miliardów dolarów, bo o tyle więcej zapłaciłby przy umarzaniu tych walorów, gdyby dynamika cen rzeczywiście okazała się dwukrotnie wyższa niż wskaźnik podawany oficjalnie. Według obliczeń Merrill Lyncha, obligatariusze, czyli inwestorzy, którzy kupili obligacje rządu Argentyny, na odsetkach w tym roku stracili 250 milionów dolarów.

Prezydent Kirchner w przemówieniu wygłoszonym 26 lipca zaatakował zagranicznych inwestorów. Zarzucił im, że podważanie wiarygodności argentyńskich statystyk jest próbą zarobienia dodatkowych pie- niędzy. Na początku października szef państwa stwierdził, że indeks cen jest "doskonały". Głos na ten temat zabrała też Cristina Fernandez de Kirchner stwierdzając, że nie ma mowy o manipulacji danymi. Niektórzy obawiają się, że jeśli wygra wybory, pod tym względem nie będzie inaczej niż obecnie. Jej przewaga nad najgroźniejszym konkurentem wynosiła w piątek 26 pkt proc.

Bloomberg