Za sprawą drożejących akcji koncernów paliwowych, Telekomunikacji Polskiej i największych banków, indeks WIG20 wspiął się na historyczny szczyt - na zamknięciu miał 3918 pkt. W ciągu sesji sięgał nawet 3940,5 pkt. Hossa jest faktem, problem jednak w tym, że uczestniczy w niej coraz mniej spółek. Indeks średnich firm mWIG40 również co prawda zyskał wczoraj na wartości, ale nie zmienia to tego, że nie tylko daleko mu do historycznego maksimum, ale nie zdołał nawet jeszcze pokonać szczytu z 15 października (brakuje do niego 3,6 proc.). Z kolei indeks małych spółek w ogóle wczoraj nie odnotował zwyżki.

Mniejsze firmy stają się coraz bardziej zapomniane, co odbija się w wielkości obrotów. Handel papierami spółek z mWIG40 i sWIG80 razem wziętych (337 mln zł) był porównywalny z sumą obrotów akcjami zaledwie dwóch koncernów z WIG20: TP i PKN Orlen. Popularność mniejszych przedsiębiorstw spada od dłuższego czasu. W minionym tygodniu łączne obroty walorami tych uważanych za bardziej ryzykowne firm należały do najmniejszych w tym roku. Handel nimi zmalał w ciągu pięciu miesięcy o połowę. To spadek nieproporcjonalnie większy od zniżki kursów akcji. W efekcie maleje płynność rynku, co staje się dodatkowym czynnikiem ryzyka.