Koktajl słodko-kwaśny

Na pierwszy rzut oka raport o rynku pracy w USA powinien cieszyć, ale w rzeczywistości nie jest tak różowy, jak zdaje się wyglądać. Nadal odnotowuje się znaczne redukcje zatrudnienia w sektorach związanych z rynkiem nieruchomości

Publikacja: 05.11.2007 07:32

Ubiegły tydzień obfitował w istotne wydarzenia, które mogą być potencjalnie pomocne w ocenie perspektyw gospodarczych, a więc i pośrednio rynkowych. Decyzje władz monetarnych Polski i USA nie były zaskoczeniem, gdyż oba ciała decydentów zrobiły to, co wcześniej prognozowano. Ten tydzień był wyjątkowy z tego powodu, że zaskakujących wydarzeń było mniej. Jednak pojawiło się kilka ciekawych informacji, które odbiegały od tego, czego oczekiwał rynek. Do nich można zaliczyć rewizję wstępnych danych o dynamice PKB w USA w III kwartale czy raport o stanie amerykańskiego rynku pracy. Niemniej ważne okazują się publikacje o dynamice zamówień w przemyśle czy wydatkach na inwestycje budowlane. Wszystko razem tworzy słodko-kwaśny koktajl.

Uzasadnione cięcie stóp?

Obniżenie stóp procentowych w Stanach było przez większość obserwatorów i uczestników rynków oczekiwane. Nie wszyscy uważają ten ruch za słuszny, ale nie był on zaskoczeniem. Należę do grupy tych nastawionych sceptycznie i myślę, że za jakiś czas przyjdzie za to pomocnictwo zapłacić wyższą inflacją. Pierwszą reakcją na wspomnianą decyzję FOMC był wzrost długoterminowych stóp procentowych. Niektórzy taką reakcję odbierają jako antycypację większej inflacji w przyszłości wywołaną obecnym luzowaniem polityki pieniężnej w USA. Inna sprawa, że czynników, które mają potencjał do zwiększania napięć inflacyjnych jest więcej. Rosnące ceny surowców czy towarów importowanych nie pozostają przecież bez wpływu na gospodarkę amerykańską.

Pewnie wielu obserwatorów zastanawia się, czy w ogóle luzowanie polityki pieniężnej było potrzebne, skoro gospodarka w Stanach ma się całkiem dobrze. PKB w III kwartale wzrósł znacznie mocniej niż wcześniej oczekiwano. Do tego opublikowane w minionym tygodniu dane sugerują, że faktycznie jest jeszcze lepiej. Publikacje dynamiki inwestycji budowlanych i zamówień w przemyśle dla analityków Moody?s stały się jednymi z głównych czynników wpływających na podniesienie prognozy dynamiki PKB w III kwartale do 4,3 proc. Wymowa raportu o stanie rynku pracy nie pozostawia (wydawać by się mogło) wątpliwości, że nie jest tak źle.

Czy obniżki stóp procentowych były więc konieczne? Tu trzeba powtórzyć to, o czym się mówi od dawna. Obniżki nie miały za zadanie ratować obecnej sytuacji gospodarczej, a więc obecne wskazania nie są tu aż tak ważne. Miały pomóc rynkom finansowym wyjść z zapaści. Tu już jednak mamy inne pytanie, czy taka pomoc była konieczna? Kto mieczem wojuje, od miecza ginie. Wychodzi na to, że po raz kolejny władze monetarne angażując się ratują tych, którzy nieumiejętnie podeszli do ryzyka. Teraz w największych bankach mamy zmiany w zarządach. Winowajcy tracą stołki. Na ile jednak ta sytuacja jest pouczająca dla następców? Czy za kilka lat znowu, w innym segmencie rynku, zapomni się o ryzyku, a jedynym ryzykiem decydentów będzie utrata stanowiska prezesa?

Wróćmy do oceny sytuacji gospodarczej oraz do tego, co zrobi FOMC na następnym posiedzeniu.

Rozczarowujące prognozy

Wyższa od dotychczasowych oczekiwań dynamika PKB oraz niezły, na pierwszy rzut oka, raport o rynku pracy powinny cieszyć. Ta radość jest tłumiona przez ostrożne, by nie powiedzieć rozczarowujące, prognozy zarządów co do wyników w kolejnym kwartale. Wspomniany raport także nie jest tak różowy, jak zdaje się wyglądać. Nadal odnotowuje się znaczne redukcje zatrudnienia w sektorach związanych z rynkiem nieruchomości. W październiku był to spadek o ok. 30 tys., a licząc od chwili ujawnienia się problemów na tym rynku spadek zatrudnienia szacowany jest na ponad 400 tys. osób. Ostatnie dane nie wskazują więc na to, że gospodarka USA ma się dobrze, ale sygnalizują jedynie, że na razie widmo recesji jeszcze nie jest takie jednoznaczne i jest szansa, że się uda jej uniknąć. Problem inflacji zszedł na drugi plan, co będzie miało przykre konsekwencje.

Trochę techniki

Na wykresie cen kontraktów można wyznaczyć kanał wzrostowy (linia przerywana) trwający niemal przez trzy ostatnie

miesiące. W piątek zbliżyliśmy się do jego dolnego ograniczenia i dalszy spadek będzie pewnie dla części graczy sygnałem słabości rynku. Samo wybicie z kanału może być

jednak mało precyzyjną przesłanką do podjęcia decyzji inwestycyjnej. Warto się wstrzymać i poczekać aż ceny zejdą pod poziom ostatniego lokalnego dołka z okolic 3770 pkt.

Wtedy będą podstawy do oczekiwania spadku przynajmniej do wsparcia na 3600 pkt.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy