Ubiegły tydzień obfitował w istotne wydarzenia, które mogą być potencjalnie pomocne w ocenie perspektyw gospodarczych, a więc i pośrednio rynkowych. Decyzje władz monetarnych Polski i USA nie były zaskoczeniem, gdyż oba ciała decydentów zrobiły to, co wcześniej prognozowano. Ten tydzień był wyjątkowy z tego powodu, że zaskakujących wydarzeń było mniej. Jednak pojawiło się kilka ciekawych informacji, które odbiegały od tego, czego oczekiwał rynek. Do nich można zaliczyć rewizję wstępnych danych o dynamice PKB w USA w III kwartale czy raport o stanie amerykańskiego rynku pracy. Niemniej ważne okazują się publikacje o dynamice zamówień w przemyśle czy wydatkach na inwestycje budowlane. Wszystko razem tworzy słodko-kwaśny koktajl.
Uzasadnione cięcie stóp?
Obniżenie stóp procentowych w Stanach było przez większość obserwatorów i uczestników rynków oczekiwane. Nie wszyscy uważają ten ruch za słuszny, ale nie był on zaskoczeniem. Należę do grupy tych nastawionych sceptycznie i myślę, że za jakiś czas przyjdzie za to pomocnictwo zapłacić wyższą inflacją. Pierwszą reakcją na wspomnianą decyzję FOMC był wzrost długoterminowych stóp procentowych. Niektórzy taką reakcję odbierają jako antycypację większej inflacji w przyszłości wywołaną obecnym luzowaniem polityki pieniężnej w USA. Inna sprawa, że czynników, które mają potencjał do zwiększania napięć inflacyjnych jest więcej. Rosnące ceny surowców czy towarów importowanych nie pozostają przecież bez wpływu na gospodarkę amerykańską.
Pewnie wielu obserwatorów zastanawia się, czy w ogóle luzowanie polityki pieniężnej było potrzebne, skoro gospodarka w Stanach ma się całkiem dobrze. PKB w III kwartale wzrósł znacznie mocniej niż wcześniej oczekiwano. Do tego opublikowane w minionym tygodniu dane sugerują, że faktycznie jest jeszcze lepiej. Publikacje dynamiki inwestycji budowlanych i zamówień w przemyśle dla analityków Moody?s stały się jednymi z głównych czynników wpływających na podniesienie prognozy dynamiki PKB w III kwartale do 4,3 proc. Wymowa raportu o stanie rynku pracy nie pozostawia (wydawać by się mogło) wątpliwości, że nie jest tak źle.
Czy obniżki stóp procentowych były więc konieczne? Tu trzeba powtórzyć to, o czym się mówi od dawna. Obniżki nie miały za zadanie ratować obecnej sytuacji gospodarczej, a więc obecne wskazania nie są tu aż tak ważne. Miały pomóc rynkom finansowym wyjść z zapaści. Tu już jednak mamy inne pytanie, czy taka pomoc była konieczna? Kto mieczem wojuje, od miecza ginie. Wychodzi na to, że po raz kolejny władze monetarne angażując się ratują tych, którzy nieumiejętnie podeszli do ryzyka. Teraz w największych bankach mamy zmiany w zarządach. Winowajcy tracą stołki. Na ile jednak ta sytuacja jest pouczająca dla następców? Czy za kilka lat znowu, w innym segmencie rynku, zapomni się o ryzyku, a jedynym ryzykiem decydentów będzie utrata stanowiska prezesa?