W Nowym Jorku środowe sesje zaczęły się od ok. 1-proc. spadków. Na inwestorach duże wrażenie zrobił spadek kursu dolara i gigantyczna strata kwartalna General Motors w wysokości 39 miliardów dolarów. Jej przyczyną były nieudane inwestycje GMAC (GM kontroluje 49 proc. udziałów w tej spółce) w instrumenty powiązane z kredytami hipotecznymi oraz odpis na przyszłe korzyści podatkowe. Siódmy dzień z rzędu traciły akcje Citigroup. Tym razem przyczynił się do tego "Financial Times", który napisał, że strukturyzowane wehikuły nowojorskiego banku mające aktywa o wartości 80 miliardów dolarów, będą musiały sprzedać ich część. Inwestorów giełdowych słabszymi niż oczekiwano wynikami zaskoczył Time Warner.
Pod koniec notowań na naszym kontynencie Dow Jones Industrial Average w Nowym Jorku tracił 1 proc., zaś Dow Jones Stoxx sześciuset europejskich firm miał na minusie 0,77 proc.
Europejskie giełdy znalazły się w kleszczach rekordowo słabego dolara i drożejącej ropy naftowej, a największe spadki notowano wśród ubezpieczycieli, producentów aut i przewoźników lotniczych. Wśród firm zależnych od rynku amerykańskiego najwięcej traciły takie spółki jak francuska Axa, niemieckie BMW i British Airways.
8,5 proc. spadły notowania British Energy Group, największego na Wyspach Brytyjskich producenta energii. Firma poinformowała, że przez nieokreślony czas należące do niej dwie elektrownie atomowe pozostaną nieczynne z powodu skorodowanych przewodów.
W regionie Azja-Pacyfik największy popyt był na walory firm paliwowych i górniczych. Indeks Morgana Stanleya, odzwierciedlający zmiany notowań ponad tysiąca spółek giełdowych, zyskał 0,2 proc. W Australii, mimo podniesienia stóp procentowych przez bank centralny, wskaźnik S&P/ASX 200 zyskał 1 proc. W Japonii, która jest drugim po USA rynkiem akcji na świecie, indeks Nikkei 225 spadał od czterech dni. Wczoraj stracił 0,9 proc. z powodu obaw o wpływ drożejącej ropy na gospodarkę. Japonia jest czołowym importerem tego surowca.