Gwiazdka z ryzykiem recesji

Obecnie oczekuje się, że dynamika PKB USA w IV kw. nie będzie nawet w połowie tak duża, jak w kwartale poprzednim. Mówi się o wzroście o 1,5 proc., ale i pojawiają się niższe oczekiwania, ledwie przekraczające 1 proc.

Publikacja: 12.11.2007 07:38

Rozpoczynający się tydzień zaaplikuje nam kolejny zastrzyk informacji dotyczących sytuacji makroekonomicznej Polski i Stanów Zjednoczonych. Sytuacja naszego wydaje się w tej chwili bardziej komfortowa. Wprawdzie groźba zwiększonej inflacji jest całkiem realna, ale mimo wszystko wzrost gospodarczy jest utrzymywany na przyzwoitym poziomie. Na tyle, by władze monetarne bez przeszkód mogły podjąć decyzję podnoszącą cenę pieniądza. Przy ocenie, na ile jest ona zasadna i prognozie, czy czekają nas kolejne, pomogą nam publikowane w tym tygodniu dane o inflacji i dynamice wynagrodzeń.

Niebezpieczeństwo na mniej niż 50 proc.

Tak czy inaczej, sprawa wydaje się, na ile tak można stwierdzić w przypadku dynamicznego systemu, klarowna. Inaczej wygląda to w przypadku gospodarki USA. Tu niewiadomych jest więcej. Od jakiegoś czasu mamy do czynienia z balansem między wzrostem, a recesją. Zdaniem byłego szefa Fed, Alana Greenspana, ryzyko pojawienia się tejże to "mniej niż 50 proc."

Prognozy prognozami, ale jak przedstawiają się fakty? W ubiegłym tygodniu pojawiły się dane dotyczące wielkości deficytu bilansu handlowego. Okazał się on mniejszy niż oczekiwano. To dobra wiadomość, choć trzeba pamiętać, że dane te dotyczą września, a więc ostatniego miesiąca III kw. Dzięki mniejszej nierównowadze w handlu zagranicznym dynamika PKB już niemal z pewnością zostanie zrewidowana wyżej i przekroczy 4 proc. To także dobra wiadomość. Problem w tym, że rynki w tej chwili martwią się teraźniejszością i przyszłością. Perspektywy nie są niestety dobre. Obecnie oczekuje się, że dynamika PKB w IV kw. nie będzie nawet w połowie tak duża, jak w kwartale poprzednim. Mówi się o wzroście o 1,5 proc., ale i pojawiają się niższe oczekiwania. Spadają prognozy dotyczące I kw. 2008 roku. Ocenia się, że dynamika wzrostu gospodarczego nie przekroczy 2 proc., a są i takie opinie, że będzie nawet jeszcze niższa niż w IV kw. br.

Diabeł tkwi w konsumpcji

Skąd takie prognozy? Składa się na to wiele czynników, ale głównym jest konsumpcja. Oczekuje się, że jej dynamika będzie zawierać się w przedziale 2 -3 proc., a poprawy można spodziewać się być może od II kwartału. 2008 roku. Opublikowana w piątek wartość wskaźnika nastrojów konsumentów może te, i tak ostrożne, prognozy jeszcze obniżyć. Subindeks oczekiwań spadł do poziomu 64,7 pkt. Nie licząc wahnięcia wywołanego przez huragan Katrina, jest to najniższa wartość tego wskaźnika od 1990 roku. Jest to znamienne, gdyż właśnie zmiany tego subindeksu są mocno skorelowane ze zmianami konsumpcji. Tak słabe oczekiwania mogą sprawić, że konsumpcja w IV kw. nie wzrośnie nawet 2 proc. Napływające dane z sieci detalicznych dotyczące wielkości sprzedaży nie są optymistyczne. Prognozy detalistów mówią o tym, że w tym roku wynik sezonu świątecznego zanotuje najniższy wzrost o pięciu lat. Na takim tle nawet 1,5 proc wzrostu PKB w IV kw. będzie wynikiem niezłym. Wysokie ceny benzyny, podwyższane wymogi przy zaciąganiu kredytów, spadające ceny domów, osłabienie wzrostu płac i słabnący rynek pracy tworzą mieszankę, która odciska swoje piętno.

Stopy do cięcia?

Niskie tempo wzrostu gospodarczego i jego niepewna przyszłość w kolejnych kwartałach jest dla inwestorów przesłanką za tym, by władze monetarne po raz kolejny podjęły decyzję o obniżce stóp procentowych. O ile na rynku panuje przekonanie, że kolejna obniżka jest niema pewna (kontrakty na stopę funduszy federalnych notowane są na poziomie sugerującym, że zdaniem rynku do obniżki dojdzie na 90 proc.), to wśród ekonomistów takiej pewności nie ma. Ostatnie wystąpienie szefa Fed, Bena Bernanke nie pomogło w rozwiązaniu tego dylematu. Jego zdaniem, gospodarce amerykańskiej grozi zarówno spowolnienie, jak i zwiększona inflacja. Groźba większej inflacji może być czynnikiem, który przyhamuje FOMC przed kolejnà obniżką stóp. Rynek jednak w to nie wierzy, co dobitnie pokazał na rynku walutowym, gdzie doszło do pogłębienia spadku wartości dolara. Tu swoje dołożyli Chińczycy sugerując możliwość realokacji swoich rezerw na niekorzyść dolara względem innych walut, "które zyskują na wartości".

Cena euro w dolarach zbliża się do poziomu 1,5. Ostatnie przyspieszenie spadku amerykańskiej waluty podsyciło oczekiwania części uczestników rynku walutowego na skoordynowane działania interwencyjne Banku Japonii, Europejskiego Banku Centralnego i amerykańskiego sytemu Rezerwy Federalnej. Spekuluje się, że to właśnie przekroczenie poziomu 1,5 na parze eur/usd miałoby być sygnałem do działania. Wydaje się to mało prawdopodobne, by właśnie ten poziom miał być jakimś szczególnym przy tego rodzaju działaniach. Tak czy inaczej, sama interwencja mogłaby przynieść przykre konsekwencje dla aktywów wycenianych w dolarach, w tym akcji.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy