Nie jest wielką tajemnicą, że istnieją dwa podejścia do inwestowania: analiza techniczna oraz analiza fundamentalna. Konsekwentne stosowanie strategii opartych na tych podejściach na dłuższą metę przynosi zyski. Przeanalizujmy koniunkturę w pierwszej połowie roku, gdy kursy akcji szybowały w górę. Dla inwestorów stosujących analizę techniczną kupno walorów miało sens nawet w schyłkowej (jak się później okazało) fazie trendu wzrostowego. W żadnym momencie nie było bowiem pewne, że faktycznie jest to faza schyłkowa. Decyzja taka miała sens jednak pod jednym warunkiem - że w razie załamania trendu inwestor natychmiast pozbędzie się przynoszących straty akcji. Zupełnie inna strategia była uzasadniona z punktu widzenia graczy przywiązanych do fundamentów i wskaźników wyceny. Ponieważ wzrost kursów był znacznie szybszy niż wzrost zysków spółek, najrozsądniejszym wyjściem było stopniowe ograniczanie udziału akcji w portfelach. Te dwie pozornie sprzeczne strategie pozwoliły na zainkasowanie zysków i uchronienie ich przed wyprzedażą, jaka ma miejsce od czterech miesięcy. Inna sprawa, że zapewne niemała część inwestorów - głównie tych o niewielkim doświadczeniu - zastosowała się do tych strategii jedynie połowicznie - tzn. kupując akcje, natomiast decyzję o ich sprzedaży odłożyła w bliżej nieokreśloną przyszłość, wychodząc z założenia, że "jakoś to będzie". Po co roztrząsać wydarzenia z przeszłości? Ponieważ teraz inwestorzy znów stoją przed dylematem, na który każda ze strategii odpowiada w nieco inny sposób. Analiza techniczna nie pozostawia żadnej wątpliwości co do tego, jaki powinien być stan portfela graczy. Skoro indeksy mWIG40 i sWIG80 przebiły w minionym tygodniu sierpniowe dołki, a oznak odbicia nie widać, to posiadanie akcji z technicznego punktu widzenia nie ma sensu. Kupno stanie się rozsądne dopiero wówczas, gdy pojawią się sygnały zakończenia trendu spadkowego. Z kolei analiza wycen sugeruje, że być może sensowne staje się ostrożne akumulowanie akcji. C/Z dla sWIG80 spadł z ponad 40 do niespełna 24. Być może nie jest tanio, ale z pewnością nie tak horrendalnie drogo, jak miało to miejsce parę miesięcy temu.
PARKIET