Polskie nawozy dla ukraińskiego czarnoziemu?

W nadchodzącej dekadzie u naszych wschodnich sąsiadów będzie się z roku na rok używać coraz więcej nawozów mineralnych. Czy to szansa dla polskich producentów?

Publikacja: 21.11.2007 09:07

Ukraińska ziemia wymaga znacznie mniejszej ilości nawozów niż gleby w większości państw europejskich. Dlatego też, żeby osiągnąć podobne rezultaty, jakimi mogą się teraz pochwalić farmerzy na przykład we Francji, Niemczech czy we Włoszech, Ukraińcy nie muszą ponosić aż tak dużych nakładów finansowych - mówi Wiktor Iwanczik, prezes spółki Astarta, największego obecnie na Ukrainie producenta cukru. - Nie oznacza to jednak, że nie powinniśmy zwiększać poziomu nawożenia naszych ziem i że nie będziemy tego robić - zapewnia.

Popyt będzie rósł

W jego opinii wykorzystanie nawozów mineralnych w uprawach na ukraińskich polach będzie się w najbliższej przyszłości w szybkim tempie zwiększać. To teraz szczególnie ważna kwestia, ponieważ w ciągu ostatnich 10-15 lat poziom wykorzystania nawozów na Ukrainie, głównie z powodów ekonomicznych, stopniowo się zmniejszał. Nieefektywne przedsiębiorstwa rolne, które dzierżawią gros uprawnych areałów u naszych wschodnich sąsiadów, nie miały wystarczających sum na zakup drożejących wciąż nawozów oraz środków ochrony roślin. W efekcie z roku na rok kupowały ich coraz mniej. - A ludzie siali i czekali, a nuż coś wyrośnie - mówi Wiktor Iwanczik. Ukraińskie czarnoziemy o dziwo na to pozwalały, choć oczywiście przy takiej "gospodarce rolnej" z czasem rodziły coraz mniej.

Mniej więcej dwa, trzy lata temu doszło do istotnej zmiany sytuacji. - Mamy już do czynienia z de facto poważną ekspansją na ukraiński rynek rolny - twierdzi prezes Astarty. Wtedy właśnie pojawili się na Ukrainie zupełnie nowi gracze: bogatsze firmy z branży lub fundusze inwestycyjne, jak choćby Renesans Capital, które zaczęły zakładać specjalistyczne przedsiębiorstwa rolne. Jedno z nich, które powołał do życia w 2005 roku wspomniany już Renesans Capital, gospodaruje już w tej chwili na ponad 100 tys. hektarów dzierżawionej ziemi (na Ukrainie wciąż obowiązuje wprowadzone przed kilku laty moratorium na handel ziemią). Nastawia się głównie na uprawę zbóż oraz roślin oleistych.

Takie jak to przedsiębiorstwa mają już odpowiednie zaplecze finansowe i mogą sobie pozwolić na rozpoczęcie intensywnego nawożenia zubożonej przez lata ziemi. - Można powiedzieć, że to zmasowany atak nie tylko w postaci wielkich dawek nawozów mineralnych, ale także środków ochrony roślin, najwyższej jakości ziarna, no i techniki rolniczej - mówi Wiktor Iwanczik. - Celem takich przedsiębiorstw jest bowiem jak najszybsze osiągnięcie maksymalnej rentowności z tego typu działalności - dodaje.

Napływają inwestorzy

Na polach za naszą wschodnią granicą pojawiają się coraz liczniej spółki holenderskie, nadbałtyckie, bałkańskie, oczywiście rosyjskie, a także polskie. Również ukraińskie przedsiębiorstwa nie chcą pozostać w tyle i także inwestują w rolnictwo. Jednym z nich jest właśnie Astarta. - Buraków cukrowych bez nawozów i środków ochrony roślin uprawiać się nie da, albo przynajmniej na razie nie wynaleziono dobrego sposobu na to - deklaruje szef tej spółki. Zresztą jest powszechnie przyjęte, że uprawa właśnie tej kultury to ten rodzaj działalności rolniczej, który wymaga najwyższej jakości w każdej dziedzinie. - Jeśli ktoś umie uprawiać buraki cukrowe, to będzie umieć uprawiać także wszystko inne - wyjaśnia Wiktor Iwanczik.

Dlatego też szczególnie dla takich firm, jak Astarta, istotne jest to, by dzierżawiona przez nie ziemia uprawna była stale ulepszana. W związku z tym wszystkie znaczące przedsiębiorstwa produkujące buraki cukrowe znacząco zwiększają poziom nawożenia. Ich menedżerowie deklarują, że będą to robić jeszcze przez wiele lat.

- Mamy opracowany program melioracji i poprawy jakości gleby. Kupiliśmy bardzo dobre amerykańskie oprzyrządowanie oraz wyposażenie laboratoriów, służące do badania wskaźników jakościowych tych ziem, które wzięliśmy w dzierżawę. Badamy, jakie efekty dają te nasze działania, które podjęliśmy już przed laty w celu poprawienia jakości gleby -wylicza prezes Astarty.Nie tylko nawozy

Spółka zamierza w najbliższym czasie wdrożyć także oparty na GPS (Global Positioning System) system, który pozwoli nie tylko szczegółowo ustalić lokalizację każdego z pól, ale również, a może przede wszystkim, określić, jakiego rodzaju i sposobu nawożenia wymagają poszczególne ziemie. To duży projekt, który z powodzeniem funkcjonuje już w Ameryce. Astarta kupiła system od jednej ze spółek technologicznych z Dakoty Północnej, stanu, w którym zlokalizowane są największe w USA pola, na których uprawia się buraki cukrowe. Trafiają one potem do zakładów koncernu American Crystal Sugar, jednego z największych producentów cukru w Stanach Zjednoczonych.

Sposób, w jaki firma ta prowadzi swój biznes, stał się zresztą wzorem, do którego dąży ukraiński producent. Między innymi właśnie dlatego w całości przeszedł na amerykańskie technologie. A chodzi nie tylko o zakup sprzętu, ale także o używane za oceanem technologie produkcyjne, w tym w dziedzinie nawożenia oraz ochrony roślin. - Już teraz co roku zwiększamy wolumen wykorzystywanych nawozów co najmniej o 10 proc., a w przypadku ziem kupionych przez nas później, a które nie były nawożone przez dłuższy okres, nawet do 20 proc. - mówi Wiktor Iwanczik.

Według niego, na tych gruntach, które Astarta dzierżawi dłużej niż pięć lat, już osiągnięto optymalny poziomu nawożenia. Nie oznacza to jednak, że jest to poziom, jaki jest charakterystyczny dla ziem uprawnych w Unii Europejskiej. - Uważam, że ta różnica miźdzy optymalnym poziomem dla ukraińskich czarnoziemów a średnią europejską może wynosić nawet około 50 proc. - zaznacza szef Astarty.

Miźdzynarodowy rynek

Trzeba jednak dodać, że takich gruntów, na których stosuje się optymalne nawożenie, jest wciąż na Ukrainie bardzo mało. Nawet w przypadku Astarty, jak już wspomniano największego obecnie producenta cukru w tym kraju, dotyczy to najwyżej około? ogółu areałów uprawnych. Przed pięcioma laty spółka gospodarowała bowiem na około 35 tys. hektarów, podczas gdy obecnie łączna powierzchnia dzierżawionych przez nią pól sięga bez mała 135 tys. hektarów. Pozostałe 100 tys. hektarów, które Astarta przejęła w ciągu ostatnich pięciu lat, wciąż wymaga intensyfikacji nawożenia.

Opracowania naukowe mówią o tym, że na Ukrainie zużywa się średnio, w przeliczeniu na hektar upraw, co najmniej 3-3,5 razy mniej nawozów mineralnych niż w państwach Unii Europejskiej. Nawet gdyby wziąć pod uwagę to, że wystarczające dla ukraińskich gleb byłoby mniejsze nasycenie nawozami niż w innych europejskich krajach, to i tak w przyszłości Ukraińcy powinni co najmniej dwukrotnie zwiększyć zużycie nawozów.

Używane na Ukrainie nawozy azotowe w zdecydowanej większości pochodzą z lokalnych zakładów chemicznych. Gorzej jest z innymi nawozami: fosforowymi, a szczególnie potasowymi. Konieczny jest ich import z zagranicy. Na ukraińskim rynku najwięcej tego typu substancji sprzedają fabryki rosyjskie, białoruskie i - choć w mniejszym stopniu - również zakłady z postradzieckich krajów nadbałtyckich. To zresztą dość tradycyjne kierunki importowe.

Import jest niezbędny

O ile zdaniem prezesa Astarty ukraińskie fabryki mogłyby produkować wystarczającą ilość nie tylko azotowych, ale może również i fosforowych nawozów, o tyle w przypadku nawozów potasowych ukraińscy producenci skazani są i będą też w przyszłości na korzystanie z produktów zagranicznych.

W opinii Wiktora Iwanczika na ukraińskim rynku znajdzie się miejsce na nawozy wytwarzane przez zakłady z Unii Europejskiej, w tym oczywiście także z Polski. - Szczególnie sprzyjające dla tego rodzaju importu będzie utworzenie strefy wolnego handlu między Unią Europejską a Ukrainą - mówi szef Astarty. - To bardzo ciekawa i obiecująca perspektywa zarówno dla nas, jak i dla Polski, jako kraju sąsiadującego z Ukrainą - dodaje.

Według niego, rynek dla dostaw nawozów z państw takich jak Polska jest wciąż na tyle wielki, że import nie będzie w stanie zaspokoić popytu pProducenci i dostawcy muszą jednak wziąć poprawkę na to, że siła nabywcza ukraińskich przedsiębiorstw rolnych jest przeciętnie wciąż istotnie mniejsza niż siła nabywcza nawet polskiego chłopa. Na Ukrainie oferta kredytowa banków też istotnie różni się pod względem atrakcyjności od propozycji, z jakich korzystać mogą unijni farmerzy.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy