Ukraińska ziemia wymaga znacznie mniejszej ilości nawozów niż gleby w większości państw europejskich. Dlatego też, żeby osiągnąć podobne rezultaty, jakimi mogą się teraz pochwalić farmerzy na przykład we Francji, Niemczech czy we Włoszech, Ukraińcy nie muszą ponosić aż tak dużych nakładów finansowych - mówi Wiktor Iwanczik, prezes spółki Astarta, największego obecnie na Ukrainie producenta cukru. - Nie oznacza to jednak, że nie powinniśmy zwiększać poziomu nawożenia naszych ziem i że nie będziemy tego robić - zapewnia.
Popyt będzie rósł
W jego opinii wykorzystanie nawozów mineralnych w uprawach na ukraińskich polach będzie się w najbliższej przyszłości w szybkim tempie zwiększać. To teraz szczególnie ważna kwestia, ponieważ w ciągu ostatnich 10-15 lat poziom wykorzystania nawozów na Ukrainie, głównie z powodów ekonomicznych, stopniowo się zmniejszał. Nieefektywne przedsiębiorstwa rolne, które dzierżawią gros uprawnych areałów u naszych wschodnich sąsiadów, nie miały wystarczających sum na zakup drożejących wciąż nawozów oraz środków ochrony roślin. W efekcie z roku na rok kupowały ich coraz mniej. - A ludzie siali i czekali, a nuż coś wyrośnie - mówi Wiktor Iwanczik. Ukraińskie czarnoziemy o dziwo na to pozwalały, choć oczywiście przy takiej "gospodarce rolnej" z czasem rodziły coraz mniej.
Mniej więcej dwa, trzy lata temu doszło do istotnej zmiany sytuacji. - Mamy już do czynienia z de facto poważną ekspansją na ukraiński rynek rolny - twierdzi prezes Astarty. Wtedy właśnie pojawili się na Ukrainie zupełnie nowi gracze: bogatsze firmy z branży lub fundusze inwestycyjne, jak choćby Renesans Capital, które zaczęły zakładać specjalistyczne przedsiębiorstwa rolne. Jedno z nich, które powołał do życia w 2005 roku wspomniany już Renesans Capital, gospodaruje już w tej chwili na ponad 100 tys. hektarów dzierżawionej ziemi (na Ukrainie wciąż obowiązuje wprowadzone przed kilku laty moratorium na handel ziemią). Nastawia się głównie na uprawę zbóż oraz roślin oleistych.
Takie jak to przedsiębiorstwa mają już odpowiednie zaplecze finansowe i mogą sobie pozwolić na rozpoczęcie intensywnego nawożenia zubożonej przez lata ziemi. - Można powiedzieć, że to zmasowany atak nie tylko w postaci wielkich dawek nawozów mineralnych, ale także środków ochrony roślin, najwyższej jakości ziarna, no i techniki rolniczej - mówi Wiktor Iwanczik. - Celem takich przedsiębiorstw jest bowiem jak najszybsze osiągnięcie maksymalnej rentowności z tego typu działalności - dodaje.