Sejm przypieczętuje dziś zwycięstwo Platformy Obywatelskiej w wyborach. Posłowie wysłuchają exposé, przedyskutują zawarte w nim tezy, wreszcie zagłosują nad wotum zaufania dla gabinetu PO-PSL. Parlament po raz kolejny odprawi obrzęd, którego geneza sięga co najmniej kilku wieków wstecz.

Przemówienie szefa rządu nie musi zawierać fajerwerków. Posłowie wcześniej opowiedzieli się po jednej bądź po drugiej stronie barykady. Koalicja PO i PSL już zliczyła mandaty. Dzisiejsze głosowanie nie przyniesie więc niespodzianek. Donald Tusk nikogo więc - na razie - nie musi przekonywać do swoich racji. Tym bardziej że w sejmowych lożach zabraknie tym razem głowy państwa. A to właśnie prezydent Lech Kaczyński może pokrzyżować odważniejsze plany reform.

Exposé wywodzi się z francuskiego słowa "pokazywać" i tak było przez lata rozumiane. Także i teraz dziennikarze, ekonomiści, przedsiębiorcy i zwykli ludzie oczekują informacji, jakie są priorytety liberalno-ludowej koalicji. Tym bardziej że w ostatnim tygodniu PO wycofywała się chyłkiem z wielu obietnic złożonych w kampanii (szybkie przyjęcie euro i jeszcze szybszy koniec podatku Belki, jednomandatowe okręgi wyborcze).

Koalicje polegają zwykle na kompromisie. Ciekawe więc, jak liderzy PO i PSL znaleźli balans między etatystycznymi zapędami Stronnictwa a wolnorynkowym podejściem Platformy. Donalda Tuska i Waldemara Pawlaka połączyły wspólne rozmowy o ułatwieniach dla prowadzenia biznesu czy innowacyjnych technologiach. Szkoda, by sojusz obu partii bazował tylko na podziale stanowisk i sumowaniu głosów.