Naszym celem jest rentowność netto na poziomie 20 procent

Z Mirosławem Jędrzejczykiem, prezesem Cersanitu, rozmawia Anna Podgórska

Publikacja: 29.11.2007 07:01

Jaki jest harmonogram działań poprzedzających fuzję Cersanitu i Opoczna i kiedy na giełdzie będzie notowana powstała w wyniku tego połączenia jedna spółka?

Zanim zwołamy walne zgromadzenia akcjonariuszy, które wyrażą zgodę na połączenie spółek, musimy złożyć do sądu plan połączenia i zamierzamy to zrobić przed końcem roku, prawdopodobnie jeszcze przed świętami. Zakładamy, że walne połączeniowe odbędą się do końca lutego. W marcu lub w kwietniu funkcjonowałaby więc już jedna spółka. Będzie działać pod nazwą Cersanit - to już jest ustalone. Pozostaną natomiast i będą rozwijane obie marki, będą też dwa działy handlowe.

Jakie korzyści przyniesie fuzja, skoro Opoczno już teraz prawie w połowie należy do Cersanitu?

Połączenie spółek zapewni nam większą kontrolę. Łatwiej będzie nam poukładać produkcję i tym samym optymalnie wykorzystywać moce. To będzie największa korzyść. Poza tym, duża firma ma większe możliwości negocjacyjne, łatwiej jej też przetrwać cięższe czasy na rynku.

Jeśli chodzi o poziom zatrudnienia, to nie przewiduję redukcji. Może będą pewne efekty synergii w działach wspomagających, ale na pewno nie będzie redukcji zatrudnienia w zakładach produkcyjnych czy działach handlowych. Fabryki Opoczna osiągnęły w końcu pełny poziom wykorzystania mocy, co w Cersanicie jest już normą od lat.

Jakie są plany rozwoju marki Opoczno? Teraz są to tylko płytki.

Pracujemy już nad nowymi produktami dla marki Opoczno i zapewne w końcu 2008 roku wprowadzimy je na rynek. Efekty sprzedaży nowego asortymentu będą więc widoczne w 2009 roku. Chcemy, aby w przypadku marki Opoczno oferta była tak samo kompletna, jak w przypadku Cersanitu. Zakładamy więc produkcję pod tą marką ceramiki sanitarnej, mebli łazienkowych, wanien oraz kabin i brodzików prysznicowych.

Gdzie w takim razie będzie produkowany asortyment sprzedawany pod marką Opoczno?

Na przełomie I i II kwartału 2008 roku planujemy uruchomienie zakładu na Ukrainie, w którym będą produkowane zarówno płytki ceramiczne, jak i ceramika sanitarna. Zwolnimy więc część naszych mocy w Polsce i w to miejsce będziemy mogli uruchomić produkcję nowych wyrobów pod marką Opoczno. Teraz na rynek ukraiński eksportujemy rocznie około 900 tys. sztuk ceramiki z 3,5 mln sztuk produkowanych w Krasnymstawie. Zwolnimy więc około 25 proc. mocy.

Jak wygląda pozycja grupy w Polsce? Czy planowana jest budowa nowego zakładu w kraju?

Moce produkcyjne zakładów ceramiki sanitarnej wszystkich firm w Polsce to 7,5 mln sztuk rocznie, podczas gdy roczna sprzedaż wynosi 3,5-3,7 mln sztuk. Nasze moce to z kolei 3,5 mln sztuk ceramiki, czyli niemal tyle, ile sprzedaje się obecnie w kraju.

Podobnie jest w przypadku płytek ceramicznych - tu też jest znaczny przerost mocy nad chłonnością rynku. Polskie zakłady są w stanie produkować 110 mln mkw. płytek, podczas gdy sprzedaż na krajowym rynku waha się w granicach 65-68 mln mkw. Z kolei zdolności produkcyjne grupy Cersanit (czyli Cersanitu i Opoczna) to 46-47 mln mkw. Nie wydaje się więc uzasadnione zwiększenie mocy w Polsce i nie mamy takich planów. Z drugiej strony, nie wykluczamy budowy nowego zakładu dla Opoczna, bo wiadomo, że stan fabryk tej firmy nie jest najlepszy i albo będziemy je modernizować, albo wybudujemy nowy zakład. Nie wydaje mi się jednak, aby doszło do budowy nowej fabryki wcześniej niż za dwa lata.

Skoro możliwości rozwoju w Polsce są ograniczone, to naturalne jest poszukiwanie ich za granicą. To jest dla nas korzystne z wielu względów, bo m.in. zabezpieczamy się przed wahaniami kursowymi, dzięki sprzedaży w tych samych walutach, w jakich ponosimy koszty.

Skoro jesteśmy przy planach zagranicznych, to proszę powiedzieć, jak wygląda sytuacja grupy na Ukrainie i jakie są perspektywy rozwoju na tym rynku?

W ceramice sanitarnej jesteśmy tam już liderem z około 25-30-proc. udziałem, ale gdy pojawimy się już na miejscu, to nie powinniśmy mieć problemu ze zwiększeniem udziW przyszłym roku sprzedamy na Ukrainie pewnie ponad milion sztuk ceramiki, a w 2009 roku - już 1,4-1,5 mln sztuk. Naszym celem jest natomiast sprzedawanie tam 2 mln sztuk ceramiki - tyle będą wynosiły nasze moce po zakończeniu w I kwartale 2009 roku drugiego etapu budowy zakładu na Ukrainie. Koszt tego etapu (płytki i ceramika) to 50-60 mln euro. Obecnie rynek ceramiki sanitarnej na Ukrainie to 3,5 mln sztuk, a za dwa-trzy lata zapewne przekroczy 4 mln.

Jeżeli natomiast chodzi o płytki, to obecnie grupa Cersanit ma około 11-proc. udział w rynku, szacowanym na 50 mln mkw., ale perspektywy rozwoju są bardzo dobre, uwzględniając liczbę ludności. Rynek ten powinien więc urosnąć do ponad 70 mln mkw. płytek sprzedawanych co roku.

Nasze zdolności produkcyjne na Ukrainie po uruchomieniu pierwszego etapu produkcji, który pochłonie około 80 mln euro, będą sięgały 7 mln mkw. Na tym nie poprzestaniemy, bo dzięki drugiemu etapowi rozbudowy (ruszyły już pierwsze prace, a uruchomienie tej części zakładu planowane jest w I kwartale 2009 roku) zwiększymy je do 12 mln mkw. Nasz cel jest jednak ambitniejszy. Chcemy sprzedawać i produkować na Ukrainie minimum 20 mln mkw. płytek rocznie.

Jak zatem grupa zamierza dojść do takiego poziomu sprzedaży płytek na Ukrainie?

Myślimy o przejęciach na Ukrainie, ale zaznaczam, że tylko w segmencie płytek. Prowadzimy już na ten temat rozmowy z różnymi podmiotami. To mogłaby być spora akwizycja, nawet większa niż w Rosji, która kosztowała nas około 43,5 mln euro. Jeśli udałoby się zakończyć negocjacje sukcesem, to moglibyśmy sobie zapewnić pozyskanie dodatkowej produkcji nawet na ponad 8 mln mkw., brakujących nam do osiągnięcia docelowego poziomu minimum, czyli 20 mln mkw. płytek.

Rosja to kolejny ważny rynek dla grupy Cersanit? Jakie tu zarząd ma plany?

W Rosji dzięki niedawnej akwizycji posiadamy zakład o zdolnościach produkcyjnych sięgających 8 mln mkw. płytek ceramicznych. Naszym celem jest jednak ich zwiększenie do 12 mln mkw., dzięki rozbudowie fabryki, która będzie nas kosztować około 25-30 mln euro. Budowa może ruszyć jeszcze w 2008 roku. Poza tym interesują nas kolejne przejęcia w Rosji, do których może dojść w nieodległym terminie. Zaznaczam, że w tym przypadku interesują nas zarówno producenci płytek, jak i ceramiki sanitarnej. W Rosji chcielibyśmy sprzedawać docelowo 26 mln płytek, podczas gdy rynek ten obecnie szacowany jest na 120-130 mln mkw. Zaznaczam jednak, że zdobycie 20 proc. rynku to minimum, jakie sobie stawiamy.

W rynku ceramiki, szacowanym na około 10 mln sztuk, też chcielibyśmy mieć co najmniej 20 proc. Rynek rosyjski jest jeszcze nie w pełni ukształtowany i bardzo szybko można tam zbudować sobie silną pozycję. Zaznaczam tylko, że szukamy dobrych okazji, dobrze utrzymanych firm.

W Rumunii także planowane jest zwiększenie mocy. Jak firma zamierza to zrobić?

W ubiegłym roku przejęliśmy producenta ceramiki sanitarnej Romanceram. Zakład ten obecnie jest modernizowany, dzięki czemu jego moce zwiększą się w przyszłym roku do ponad miliona sztuk ceramiki z 650 tys. sztuk obecnie. W planach mamy również zwiększenie jego mocy o następny milion. Poza tym w Rumunii zapewne wybudujemy zakład płytek ceramicznych, z którego obsługiwalibyśmy Bałkany.

To znaczy, że firma zrezygnowała już z przejęcia w segmencie płytek na Bałkanach?

Zastanawialiśmy się nad przejęciami na Bałkanach, oglądaliśmy fabryki, ale ich stan nas nie satysfakcjonował. Akwizycji w tym rejonie nie wykluczamy, choć w większym stopniu skłaniamy się ku wybudowaniu nowego zakładu. Rozważamy Bułgarię i Rumunię. Prawdopodobnie nowa fabryka powstanie w Rumunii, ale w innym mieście niż znajduje się nasz obecny zakład. Roman, czyli miasto, w którym zlokalizowana jest przejęta fabryka, liczy 60 tys. mieszkańców, więc stawiając tam drugą fabrykę mielibyśmy problem z zapewnieniem zatrudnienia na korzystnych warunkach. Sądzimy raczej, że fabryka płytek mogłaby powstać w pobliżu granicy Rumunii z Bułgarią. Chcielibyśmy w niej produkować kilkanaście milionów metrów kwadratowych płytek rocznie. Koszt tej inwestycji byłby więc rzędu trzydziestu paru milionów euro w pierwszym etapie, bo nie wykluczamy potem rozbudowy. Z tego zakładu zaopatrywalibyśmy też kraje sąsiednie, czyli Bułgarię, Chorwację i Słowenię, ale też Węgry.

Czy tą decyzją grupa wyczerpałaby plany budowy nowych zakładów w Europie Środkowo-Wschodniej? Czy firma zamierza też powalczyć o Europę Zachodnią?

Tak, to są nasze plany rozwoju produkcji w regionie: osiągnięcie do 2012 roku ponad 100 mln mkw. płytek i ponad 10 mln sztuk ceramiki rocznie. Jeśli chodzi o Europę Zachodnią, to tu nie zamierzamy budować zakładów. Nie miałoby to sensu z uwagi na koszty, a poza tym są to bardzo wymagające i ułożone już rynki. Będziemy za to rozbudowywać tam sieć handlową, aby lokować na tych rynkach nasze nadwyżki produkcji, które powstaną po uruchomieniu zakładów na Ukrainie czy w Rosji.

Jak będą finansowane inwestycje i akwizycje?

Tak jak dotychczas, to znaczy 20-30 proc. inwestycji będzie stanowić wkład własny, a reszta pochodzić będzie z kredytów, z których pozyskiwaniem nie mamy problemów.

Jak w 2009 roku, czyli po sfinalizowaniu największych inwestycji, m.in. budowy zakładu na Ukrainie, mogą się kształtować przychody i rentowność grupy Cersanit?

W tym roku przychody grupy przekroczą 1,4 mld zł, a w 2009 roku mogą być już w granicach 2-2,5 mld zł, prawdopodobnie bliżej 2,5 mld zł. Jeśli chodzi o zyski, to na takich marżach jak Cersanit nie pracuje nikt na świecie w naszej branży. 20-proc. rentowność netto to nasz cel. Przejmowane spółki oczywiście od niego odstają, ale pracujemy nad ich efektywnością. Na przykład Opoczno ma już bardzo dobre wyniki, choć zapewne jeszcze są możliwości ich poprawy.

Wracając do rentowności grupy, to wydaje mi się, że w 2008 roku nie będziemy jeszcze mieć 20-proc. rentowności netto, ale nie wykluczam, że taki poziom możliwy będzie do osiągnięcia w 2009 roku.

Skróćmy nieco perspektywę i spójrzmy na zakończenie na IV kwartał tego roku...

Nie należy się spodziewać fajerwerków, bo ponosimy koszty przejęć. Poza tym musi minąć trochę czasu, zanim przejmowane firmy dojdą do oczekiwanego przez nas poziomu. Mamy natomiast pod kontrolą koszty wytworzenia i to jest bardzo dobry sygnał.

Podsumowując, choć sprzedaż grupy wzrośnie w IV kwartale rok do roku, to zarobimy jednak trochę mniej niż rok wcześniej. Szczególnie dotkliwe jest dla nas osłabienie dolara, który teraz kosztuje około 2,5 zł, a rok temu jego kurs przekraczał 3,1 zł. Aby zminimalizować ten efekt, rozwijamy produkcję za granicą i rośniemy w siłę w Europie, gdzie jesteśmy już jednym z trzech największych producentów w branży.

Dziękuję za rozmowę.

fot. a. cynka

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy