Bankierzy muszą się z powrotem skupić na kliencie

Z Anną D. Zakrzewski, szefową oddziału the Boston Consulting Group w Zurychu i współautorką raportu „Global Wealth 2009”, rozmawia Tomasz Goss-Strzelecki

Publikacja: 23.10.2009 19:36

Anna D. Zakrzewski, szefowa oddziału the Boston Consulting Group w Zurychu

Anna D. Zakrzewski, szefowa oddziału the Boston Consulting Group w Zurychu

Foto: GG Parkiet

[b]W jaki inny sposób, poza zmniejszeniem majątków, ostatni kryzys wpłynął na życie i postawy najbogatszych?[/b]

Doświadczyli oni nie tylko strat pieniężnych. Kryzys dotknął też ich emocjonalnie, prowadząc do utraty zaufania do instytucji finansowych i całego systemu. Mogli oni obserwować, jak finansowi giganci popadają w tarapaty lub nawet bankrutują, co wcześniej było prawie że nie do pomyślenia. Zobaczyli, jak korporacje nie spłacają obligacji, a premie za ryzyko trzymania papierów niektórych rządów gwałtownie idą w górę. Wreszcie zobaczyli, jak jednostki pokroju Bernarda Madoffa mogą oszukać cały system i igrać z zaufaniem setek osób.

Wszystko to przekreśliło wiarę bogatych w system finansowy. Generalnie klienci instytucji finansowych stali się dużo bardziej ostrożni i sceptyczni. Szukają gwarantowanych lokat, chcą dokładnie poznawać proponowane rozwiązania inwestycyjne. Najbogatsi chcą dokładnie wiedzieć, gdzie powstaje wartość dodana i za co konkretnie płacą.

[b]Ale czy gdy już kryzys się skończy, pęd do zwiększania majątków może stać się taki sam jak wcześniej?[/b]

Oczywiście, chciwość i naturalny apetyt na ryzyko w końcu z powrotem zajmą miejsce strachu. Zresztą w niektórych częściach świata i na wybranych rynkach powoli się to już dzieje. Część bogatych inwestorów zapomni o strachu szybciej niż inni. Jednakże wielu z nich zostało bardzo istotnie dotkniętych kryzysem i ich postawy względem inwestycji finansowych i podejmowania ryzyka zmieniły się fundamentalnie. Ochrona majątku zyskała wyraźnie na znaczeniu w porównaniu z poszukiwaniami agresywnych krótkoterminowych zwyżek i coraz wyższych zysków.Będzie potrzeba czasu, żeby odbudować zaufanie.

[b]Jak długo może potrwać, zanim inwestorzy wrócą do ryzykownych inwestycji?[/b]

Jest wielu bogaczy, którzy po prostu już nie mogą sobie pozwolić na powrót do agresywnego inwestowania. Straty spowodowane kryzysem okazały się w ich wypadku za wysokie. Zaznaczmy, że pieniądze na emeryturę mogło w wyniku zawirowań stracić nawet całe jedno pokolenie. W zależności od tego, w jakiej fazie cyklu życia się znajdują, część z bogaczy może zachować konserwatywny charakter inwestycji już do emerytury. Inni prędzej lub później mogą z powrotem zwrócić się w kierunku większego ryzyka.

[b]Ile zajmie odbudowa światowego bogactwa?[/b]

Globalne bogactwo (mierząc aktywami akceptowalnymi przez banki) spadło od 2007 do 2008 r. o 15 proc. Prognozy na 2009 r. są zróżnicowane. My oczekujemy, że zacznie ono z powrotem rosnąć w 2010 r., ale nie osiągnie poziomu sprzed kryzysu wcześniej niż w 2013 r. Patrząc na firmy wealth management, powierzone im aktywa zmalały w Europie o około 16 proc., w Szwajcarii o około 20 proc., a w Azji nawet o 25 proc. Przychody spadły w 2008 r. o 8–13 proc. w zależności od regionu. Wpływ kryzysu na przychody będzie jeszcze bardziej widoczny w tym roku.Patrząc na najbogatszych, kreacja nowego majątku powoli dopiero się zaczyna. Sporo czasu zajmie powrót do poziomów sprzed zawirowań. Dużą rolę odegra w tym utrzymanie stabilności na rynkach. Biorąc te czynniki pod uwagę oraz fakt, że trend stopniowego wzrostu światowego bogactwa został powstrzymany po raz pierwszy od 10 lat, odbudowa majątków nie będzie zbyt szybka.

[b]Czy łatwiej będzie odrodzić się krezusom w dojrzałych gospodarkach, gdzie bogactwo tworzone jest od wieków, czy też na rynkach wschodzących?[/b]

Chyba nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Są rynki wschodzące, na przykład Brazylia, w które kryzys uderzył łagodniej. Tam i w całej Ameryce Łacińskiej biznes zarządzania pieniędzmi nie doznał aż takiego wstrząsu i w najbliższych latach powinien radzić sobie jak dawniej. W Azji, która już przetrwała kilka kryzysów, także można się spodziewać szybkiego odrodzenia. Widzimy już też wzrost apetytu na ryzyko w krajach Azji i Pacyfiku. Z drugiej strony na rynkach rozwiniętych, szczególnie w Europie Zachodniej i USA, gdzie kryzys miał tak ogromny wpływ, będzie potrzeba więcej czasu na ponowny istotny wzrost bogactwa.

[srodtytul]Można się zatem spodziewać, że z czasem skala bogactwa na emerging markets stanie się większa niż na rynkach rozwiniętych? Kiedy może to nastąpić?[/srodtytul]

Kryzys bardziej bezpośrednio dotknął kraje dojrzałe niż rozwijające się. Może on doprowadzić do zmniejszenia różnicy między nimi. Jednak aby rynki wschodzące przegoniły rozwinięte pod względem bogactwa,produkt gospodarczy jednych i drugich musiałby stać się porównywalny.Dlatego też nie wierzymy, że stanie się to w jakimś krótkim okresie.

[wyimek]Kreacja nowego majątku powoli dopiero się zaczyna. Sporo czasu zajmie powrót do poziomów sprzed zawirowań[/wyimek]

[b]Jakie lekcje kryzys finansowy przyniósł przedstawicielom branży wealth management?[/b]

Kryzys rzucił wyzwanie propozycjom dotyczącym tworzenia wartości. Bankierzy stanęli wobec pytań, gdzie w ramach oferowanych przez nich usług powstaje wartość dodana. Doprowadzi to do zmian w funkcjonowaniu tego biznesu poprzez odejście od nastawienia na prostą sprzedaż produktów na rzecz modelu opartego na doradztwie, gdzie na pierwszym miejscu jest klient.

Przedstawiciele branży wealth management z powrotem muszą się skupić na jakości oferowanych usług. Wracają do źródeł, co oznacza dokładne badanie skłonności klientów do ryzyka i poziomu ich finansowej edukacji, prawdziwe zrozumienie ich potrzeb, tak aby porada finansowa i produkt był doskonale skrojony na miarę. W takich warunkach trudniej będzie się firmom zarządzania aktywami różnicować między sobą. Kluczowe będą więc jakość usług i działalność najbardziej kompetentnych doradców.

[srodtytul]A jakich innych zmian można spodziewać się w branży?[/srodtytul]

Chcąc ukrócić omijanie podatków, europejskie władze coraz mocniej podważają klasyczny model offshore, gdzie pieniądze bogatych nie są zarządzane w kraju, lecz w specjalnych centrach za granicą. W przypadku rynku szwajcarskiego, oceniamy, że około 40 proc. aktywów w zarządzaniu pochodzi z europejskich państw, takich jak: Niemcy, Wielka Brytania, Włochy czy Francja. Biorąc pod uwagę otoczenie regulacyjne, dalsze rozwijanie działalności ponadgranicznej na tych rynkach przestaje być możliwe.

Najważniejsze dla Szwajcarii i innych centrów będzie więc zachowanie tych aktywów, które się da, jak również skierowanie się w stronę innych rynków, na przykład Europy Wschodniej, gdzie regulacje są bardziej sprzyjające, a klienci są gotowi powierzać pieniądze bankom za granicą ze względu na większą stabilność finansową, polityczną, większą poufność, jakość usług, jak i możliwości dostępu do szerszej palety inwestycji międzynarodowych.

Biorąc pod uwagę uwarunkowania, szwajcarscy bankierzy są gotowi przenieść się "onshore" na wybrane europejskie rynki. Większości graczy może się to jednak nie opłacić, gdyż konkurencja na europejskich rynkach bankowych jest zażarta, a rozpoczęcie działalności na nowym terenie sporo kosztuje. Inną z przemian, jakie będziemy mogli obserwować, może być większa konsolidacja wśród firm wealth management. Mali gracze mogą się bowiem ugiąć pod presją związaną z zaostrzaniem regulacji.

[b]Dla centrów offshore przyszłość nie rysuje się więc najlepiej. Ale czy podobne centra jak Szwajcaria mogą powstać na rynkach wschodzących? [/b]

Chęć ominięcia podatków nie jest jedynym powodem, dla którego takie centra przyciągały i wciąż przyciągają zagraniczne aktywa. Szwajcaria, największe z nich, pozostanie wysoce poważana ze względu na jakość usług, ludzi i ich kompetencje oraz stabilność – finansową i polityczną. Jednak centra offshore muszą bardziej niż kiedykolwiek przedtem postawić na najlepszą jakość usług doradczych, równocześnie przestając pozycjonować się jako raje podatkowe.

W ramach obecnych regulacji jest mało prawdopodobne, aby centra offshore powstały na rynkach wschodzących i żeby były one w stanie konkurować z tradycyjnymi takimi miejscami – Szwajcarią, Luksemburgiem czy Singapurem. Singapur i Dubaj w ostatnich latach przyciągały sporo majątku, szczególnie z Azji i Bliskiego Wschodu, i nadal będą rosnąć, ale nie wierzę, aby Szwajcaria mogła stracić swój globalny prymat.

[b]Dziękuję za rozmowę.[/b]

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy