Zarządzający funduszami inwestycyjnymi coraz lepiej oceniają płynność rynku akcji małych i średnich spółek. Świadczą o tym zmiany w wielkości limitów aktywów, po przekroczeniu których towarzystwo może, choć nie musi, zaprzestać przyjmowania wpłat klientów. Limity obowiązują po to, by zarządzający mogli efektywne inwestować na dość płytkim rynku spółek o niewielkiej kapitalizacji. Niektóre TFI właśnie zniosły limity. Część rozważa taki ruch. Można znaleźć też takie, które nie korzystają dziś z możliwości wstrzymania wpłat, choć aktywa dotarły do pozwalającego na to pułapu.
[srodtytul]Co fundusz, to limit[/srodtytul]
Większość funduszy lokujących w akcje mniejszych spółek powstawała pod koniec ostatniej hossy w latach 2006–2007. Zarządzający różnie oceniali płynność na rynku MiŚ-ów. Co fundusz, to limit aktywów, przy którym TFI może zawiesić wpłaty. Skrajne przykłady: w Skarbcu i PZU jest to 150 mln zł, a w Amplico 600 mln zł.
– Odwzorowywanie benchmarku poprzez nabywanie mało płynnych spółek do portfela wymuszone nadmiernymi wpłatami do funduszu mogłoby się odbywać po nieatrakcyjnych cenach – tak potrzebę wprowadzania limitów tłumaczy Piotr Habiera, wiceprezes KBC TFI.
[srodtytul]Jak jest dzisiaj?[/srodtytul]