Zdaniem samorządowców powinien udzielać ich Bank Gospodarstwa Krajowego. O pożyczkach na spłatę długów, jak dowiedział się „Parkiet”, miano dyskutować na ostatnim spotkaniu zespołu finansowego Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu. Ale na prośbę wiceminister finansów Elżbiety Suchockiej-Roguskiej temat przesunięto na następne spotkanie, planowane na luty.
By zlikwidować publiczny szpital po powołaniu w jego miejsce spółki, samorządy musza przejąć jej długi. A to znaczące obciążenie. Długi publicznych placówek wynoszą ok. 9,5 mld zł. Ale to nie koniec kosztów. – W przypadku przekształceń kredyt powinien dotyczyć nie tylko restrukturyzacji i oddłużenia, ale także umożliwić rozwój nowego szpitala-spółki – uważa Marek Wójcik, ekspert ds. zdrowia Związku Powiatów Polskich.
Jak się dowiedzieliśmy, pomysł samorządów popiera resort zdrowia. Uważa bowiem, że takie pożyczki mogłyby skłonić kolejne szpitale do przekształcenia w spółki. Obecne zachęty finansowe w ramach tzw. planu B dotyczą głównie spłaty zobowiązań publicznoprawnych. A wiele szpitali zadłużonych jest u dostawców, a nie fiskusa czy ZUS.
Szpitale, także te prywatne, świadczące usługi w ramach kontraktów z NFZ, liczą na to, że docelowo z kredytów można byłoby korzystać także na inwestycje np. w zakup nowego sprzętu lub modernizację budynków. – To wydatki rozwojowe, które potrzebują wsparcia. Aparatura ma dziś krótki żywot, bo medycyna stale idzie do przodu. A oczekiwania pacjentów rosną – mówi Wójcik. Jego zdaniem BGK powinien też kredytować projekty związane z informatyzacją, czyli e-zdrowie.
– Żaden bank nie chce udzielać kredytów szpitalom, bo ich kondycja finansowa nie gwarantuje spłaty. A jeśli pieniądze szpital pozyska, to z powodu małej wiarygodności musi się zgodzić na wysokie koszty – przyznaje Danuta Kamińska, skarbnik Katowic. Dlatego rynek pożyczek dla szpitali przejęły instytucje pozabankowe, takie jak giełdowy Magellan czy M. W. Trade, oraz należących do Domu Maklerskiego IDMSA – Electus.