Mimo okresowych spadków na giełdzie, wybuchu wulkanu i odwołanych lotów udało się je zrealizować. A wypracowane przy tej okazji praktyki resort skarbu wykorzystuje już przy ofercie Taurona i podobnie ma być przy prywatyzacji Giełdy Papierów Wartościowych.
Oferta PZU przypadła na dość burzliwy okres na rynku. Prawdopodobnie to największy debiut w Europie w tym półroczu, a niektórzy twierdzą, że nawet od 2007 r. – To też największa oferta w historii Europy Środkowo-Wschodniej – uważa Aleksander Grad, minister Skarbu Państwa. Zainteresowanie było olbrzymie. A wzrost ceny w dniu debiutu przekroczył nawet najbardziej optymistyczne prognozy analityków.
Inwestorów nie przestraszyły nawet wstępne dane finansowe ubezpieczeniowej grupy za I kwartał, które były widocznie słabsze niż rok wcześniej. Zadziałała magia znanej niemal wszystkim Polakom nazwy, oczekiwań, że na prywatyzowanych spółkach przynajmniej w krótkim czasie nie można stracić, oraz entuzjastyczne prognozy większości analityków. – W przygotowanie tego debiutu włożyliśmy bardzo dużo pracy i cieszę się, że zakończył się sukcesem – mówił w dniu debiutu na Giełdzie Papierów Wartościowych minister skarbu Aleksander Grad. – Odnieśliśmy olbrzymi sukces w promocji międzynarodowej – nie tylko samej spółki, ale też warszawskiej giełdy i Polski – dodał.
[srodtytul]Kupili, sprzedali, zarobili [/srodtytul]
Tak masowych zapisów na akcje nie było w Polsce od 17 lat i oferty Banku Śląskiego. W transzy dla inwestorów indywidualnych złożono 256 tys. zapisów, a 251,3 tys. inwestorów rzeczywiście otrzymało akcje. Redukcji nie było, ale część zleceń odrzucono z powodu próby zakupu więcej akcji poprzez kilka rachunków. Jedna osoba mogła złożyć jeden zapis na 3 do 30 akcji. Średnio zapisy składano na 28 walorów.