Potwierdziły się tym samym nasze informacje co do nowego limitu inwestycji w papiery udziałowe, który ma wzrosnąć do 90 z 40 proc. (co jest konsekwencją obniżenia składki wpłacanej przez Polaków do OFE do 3 z 7,3 proc. wynagrodzenia), zakazu akwizycji oraz dobrowolności uczestnictwa w II filarze.
Minister Jolanta Fedak zapewnia, że zmiana limitu inwestycji w akcje (i prawa do nich) to odpowiedź na sugestie Aleksandra Grada, ministra skarbu. Ten zaś wskazywał, że niższa składka do OFE będzie miała wpływ na proces prywatyzacji oraz warszawską giełdę i jej plany. Stanowisko resortu pracy jest jednak takie, jak można przeczytać w założeniach, wg których celem systemu emerytalnego nie jest rozwój rynku kapitałowego i jego infrastruktury.
– Z dnia na dzień nie można zmienić alokacji aktywów (obecnie w akcjach OFE mają średnio ok. 32,1 proc. – red). A brakuje ścieżki dochodzenia do nowego limitu. To jest nieprzygotowany projekt – mówi jeden z przedstawicieli OFE.
Michał Szymański, związany wcześniej z branżą emerytalną, uważa, że nowy limit spowoduje, iż udział akcji zacząłby stopniowo rosnąć, a OFE zaczęłyby ograniczać swój udział na rynku obligacji skarbowych. – Konstrukcja benchmarku wewnętrznego, który obowiązuje OFE (średnia stopa zwrotu branży – red.), powoduje, że fundusze mają tendencję do zbliżania się do górnego limitu inwestycji w akcje w dłuższym terminie – mówi Szymański.
Według stanu na koniec czerwca wartość obligacji skarbowych w portfelach funduszy wyniosła prawie 110 mld zł. Z kolei akcji prawie 63 mld zł. Kolejne ponad 20 mld zł stanowiły inne instrumenty: depozyty czy papiery dłużne nieskarbowe. Zarządzający zastanawiają się także nad tym, kto byłby w stanie kupić tyle obligacji skarbowych od OFE, i jest pewne, że zatrzęsłoby to rynkiem papierów skarbowych. Podobnie jak nowe zakupy akcji na giełdzie.