– Na warszawskiej giełdzie jest duża płynność, co jest w poważnej mierze zasługą polskich regulacji dotyczących funduszy emerytalnych skłaniających je do inwestowania na parkiecie. To sprawia, że wejście na GPW jest atrakcyjne dla wielu spółek z regionu. Wiedzą, że tutaj znajdą inwestorów. Nie widzę też zmian w tym trendzie. Warszawska giełda nadal będzie atrakcyjna pod tym względem – mówi „Parkietowi” Guenther Artner, wiceszef działu analiz w Erste Group.
Dużo mówią również wykazy obcych spółek obecnych na giełdach państw naszego regionu. Niemal wszystkie zagraniczne firmy notowane na parkiecie w Budapeszcie to (z wyjątkiem dewelopera Orco) małe spółki finansowe i asset management, zarejestrowane w rajach podatkowych oraz w Holandii (posiadającej bardzo liberalne przepisy dotyczące rejestracji firm).
Sytuacja na giełdzie w Wiedniu jest nieco bardziej zróżnicowana pod tym względem. Są tam obecne również firmy z Niemiec, Szwajcarii, Węgier czy USA. Największymi zagranicznymi emitentami na Wiener Boerse są trzy spółki należące do holenderskiej grupy finansowej Robeco.
GPW może się natomiast pochwalić, że zdołała przyciągnąć takie energetyczne regionalne giganty, jak czeski koncern CEZ czy węgierski MOL. Zagraniczne spółki notowane w Warszawie są bardzo zróżnicowane. Reprezentują one wiele branż (m.in. energetykę, rolnictwo, budownictwo).
Tymczasem praski parkiet jest zdominowany przez zagraniczne spółki, które stanowią blisko 40 proc. obecnych tam firm. Odpowiadają one również za niemal połowę kapitalizacji tej giełdy. Większość z nich to małe firmy z rajów podatkowych, ale w Pradze są notowane także austriackie Erste Group Bank i Vienna Insurance Group.