Z jednej strony na kontynuację hossy w grudniu może pozwolić obecna korekta, która schłodziła nieco rynek, i wzór sezonowy – średnia stopa zwrotu od początku notowań indeksu WIG w grudniu jest ponaddwukrotnie wyższa od średniej dla wszystkich miesięcy. W tym roku dodatkowym wsparciem dla tzw. window dressing mogą być spekulacje o chęci pokazania przez fundusze emerytalne korzystnych stóp zwrotu przed planowaną reformą i koniecznością wyboru pomiędzy OFE a ZUS. Z drugiej strony coraz częściej mówi się o takim scenariuszu, co zgodnie z rynkową praktyką może oznaczać jego niespełnienie. Obecnie WIG znajduje się tuż poniżej oporu 55 tys. pkt, a kolejną istotną barierą może być rejon 59–60 tys. pkt. Najbliższymi wsparciami są dołek z połowy listopada na poziomie 52,5 tys. pkt oraz dolne ograniczenie konsolidacji z przełomu września i października, czyli 55 tys. pkt.
Przed nami kilka debiutów, w tym długo wyczekiwany – Energi. Zainteresowanie jest spore i inwestorzy zastanawiają się, jak grać – czy oddawać akcje od razu po debiucie, czy trzymać? Co pan radzi?
Odpowiedź na to pytanie zależy przede wszystkim od dotychczasowego horyzontu inwestora oraz jego preferencji dotyczących ryzyka. W krótkim terminie, wobec rosnącego zainteresowania nowymi ofertami publicznymi, można spodziewać się dużego popytu inwestorów indywidualnych. Krótkoterminowe inwestowanie może więc przynieść znaczące korzyści, przy czym duża liczba zapisów oznacza poważne redukcje, które zmniejszają nominalny zarobek. Powodzenie emisji zależy jednak od nastawienia inwestorów instytucjonalnych, którzy przeważnie posiadają nieco dłuższy horyzont inwestycyjny. W ich przypadku ważna jest stosunkowo niska wycena wskaźnikowa danego podmiotu, pozycja na rynku oraz perspektywa poprawy wyników. Dopiero podmioty spełniające te kryteria (jak np. PKP Cargo) mogą liczyć na udany debiut.
Załóżmy, że mamy 10 tys. zł i chcemy skonstruować portfel na przyszły rok. Co powinno się w nim znaleźć?
Wszystko zależy od preferencji inwestora. Osoby ceniące sobie bezpieczeństwo mogą wybrać większe zaangażowanie w obligacje, przy niewielkim udziale akcji stabilnych spółek dywidendowych. Jeżeli chodzi o obligacje, w przyszłym roku postawiłbym na korporacyjne o zmiennym oprocentowaniu, które będą korzystne w obliczu oczekiwanego wzrostu rynkowych stóp procentowych. Z tego samego powodu unikałbym skarbowych, szczególnie długoterminowych i o stałym oprocentowaniu. W przypadku osób skłonnych do podjęcia ryzyka sugerowałbym poszukiwanie akcji o jak najlepszym stosunku wyceny do potencjału poprawy wyników. Tutaj jednak możemy mieć do czynienia z większymi niż w 2013 r. obsunięciami kapitału – obecnie istotnymi czynnikami ryzyka o trudnej do określenia sile oraz momencie wystąpienia są potencjalne ograniczenie skupu aktywów przez Fed oraz finalny wpływ reformy OFE na nasz parkiet. Obydwa te wydarzenia mogą być katalizatorami silniejszych korekt w 2014 r.
Załóżmy, że hossa będzie trwać w 2014 r. Które branże będą ją napędzać?