Z Włodzimierzem Węglarczykiem, prezesem zarządu Grupy Próchnik, rozmawia Dariusz
Zarząd skorygował prognozę wyników finansowych Grupy Próchnik. Planowane na ten rok przychody ze sprzedaży zostały obniżone z 454 mln zł do 395 mln zł. Zamiast 15 mln zł zysku netto Grupa poniesie 8,4 mln zł straty. Co jest przyczyną tak dużej korekty?Największy wpływ na zmianę prognozowanych wyników miało załamanie się sprzedaży eksportowej na Wschód w związku z kryzysem finansowym w Rosji. Szacujemy, że utraciliśmy ok. 23 proc. sprzedaży. 5 proc. był to formalny eksport do krajów WNP. Około 15 proc. straciliśmy na sprzedaży krajowej z przeznaczeniem na rynek wschodni. Z naszych tkanin i dzianin małe zakłady rzemieślnicze szyły wyroby, które były sprzedawane przy granicy i na tzw. megabazarach, a następnie wywożone do Rosji. Ostatnio ujawniły się też firmy niemieckie, które importowały od nas towary i po "przemetkowaniu" eksportowały je dalej. Tutaj straciliśmy ok. 3 proc. sprzedaży.Największe kłopoty z tytułu utraty rynków wschodnich ma Miranda. Spółka straciła ok. 55 proc. sprzedaży. W słabej sytuacji jest też Biruna. Firma ta pracuje dla potrzeb przemysłu obuwniczego, który w większości sprzedawał swoje wyroby w krajach WNP. W październiku Biruna zrealizowała tylko ok. 60 proc. planowanej sprzedaży.Tegoroczny wynik finansowy obniżą też rezerwy, które nie były uwzględniane przy planowaniu zysku netto na poziomie 15 mln zł. Są one tworzone ze względu na redukcję zatrudnienia oraz restrukturyzację majątku produkcyjnego. Planujemy zmniejszyć liczbę pracowników w całej Grupie Próchnik z ponad 7,2 tys. osób na koniec 1997 r. do ok. 5,6 tys. na koniec tego roku. Dalsze zwolnienia przewidywane są w 1999 r. Chcemy zmniejszyć liczbę zatrudnionych do ok. 4,5 tys.Na wyniki negatywnie wpływa też realna aprecjacja złotego. Należy pamiętać, że udział eksportu w łącznych przychodach Grupy wynosi ok. 37 proc.Czy zwolnienia grupowe obejdą się bez protestów? Jakie efekty da restrukturyzacja zatrudnienia?Głównym celem restrukturyzacji zatrudnienia jest wzrost wydajności pracy i zmniejszenie kosztów. Przewidujemy, że z tytułu zmniejszenia liczby pracowników, już po uwzględnieniu kosztów odpraw, Grupa zaoszczędzi w skali roku ok. 27 mln zł.Należy zaznaczyć, że nie wszystkie zwalnianie osoby stracą pracę. W Jarlanie coraz więcej osób po odejściu z firmy zaczyna z nią współpracować na własny rachunek. Korzystając z wzornictwa i materiałów otrzymywanych ze spółki konfekcjonują pod jej marką. Identycznie jest w Wisanie. Ok. 350 szwaczek zarejestrowało już działalność gospodarczą. W przypadku pozostałych firm z Grupy będzie podobnie.Zwolnienia grupowe zawsze rodzą napięcia. Będziemy rozmawiać z pracownikami i wyjaśniać im potrzebę restrukturyzacji. Zaproponujemy też działania osłonowe. W spółkach, które powstaną w celu świadczenia różnych usług na rzecz Grupy, w pierwszej kolejności zatrudniane będą osoby, którym zostały złożone wymówienia. Uruchomimy punkty konsultacyjne, które będą informować pracowników o możliwościach zmiany zawodu w zależności od regionu zamieszkania.W przyszłym roku Grupa Próchnik planuje zarobić 10,5 mln zł netto. Jakie założenia zostały przyjęte do tej prognozy? Czy planowane jest odzyskanie rynku wschodniego?Wręcz przeciwnie. Założyliśmy, że dla nas rynku rosyjskiego nie ma. Przyjęliśmy ostrożną prognozę. Jeżeli uda nam się realizować jakiś eksport do krajów WNP, zwiększy on planowane wyniki.Prognoza na przyszły rok została oparta na "czerpaniu efektów z wcześniejszych inwestycji". W ostatnich latach w spółkach Grupy zainwestowaliśmy ponad 90 mln zł. Środki te zostały przeznaczone na nowoczesne technologie i park maszynowy. Odtworzyliśmy ponad 50 proc. wartości majątku, co w przypadku przemysłu tekstylnego jest bez precedensu.Po unowocześnieniu technologii spółki będą mogły zmieniać produkty na takie, na które jest większy popyt. Miranda, która pracowała głównie dla potrzeb rynku rosyjskiego, przechodzi z asortymentów konfekcyjnych w techniczne, czyli w materiały do wyposażenia wnętrz samochodów, wykorzystywane do sprzętu rekreacyjnego. Tkaniny dekoracyjne i obiciowe do mebli nie zostaną natychmiast wycofane. Jednak ze względu na kłopoty naszych fabryk mebli program Mirandy trzeba będzie dalej weryfikować. Wisan, który do tej pory ok. 2/3 przychodów ze sprzedaży uzyskiwał na tzw. firankach płaskich, będzie odchodził od tych wyrobów, robiąc inne, bardziej nowoczesne, tzw. żakardy. Wisan z powodzeniem rozwija sprzedaż katalogową m.in. firanek skonfekcjonowanych, obrusów i wyrobów pościelowych.Stosunkowo dobrze radzi sobie Jarlan, robiący głównie swetry. Jest tam nowy zarząd, spółka przeprowadziła restrukturyzację zatrudnienia. Zaczynamy w nią inwestować. Głównie w park maszynowy na dziewiarni i w nowoczesną farbiarnię. Dzięki temu w przyszłym roku Jarlan wypracuje ponad 1 mln zł zysku netto.Całkowicie została zmodernizowana Biruna. Park maszynowy spółki pozwala na wytwarzanie polaru, pokrowców na siedzenia samochodowe, dzianin futerkowych, sztucznego futra, ocieplanych kurtek. Biruna miała problemy z utrzymaniem powtarzalności jakości wyrobów, ale uzyskała w tym roku certyfikat ISO.Dolwis został wyposażony w nowa tkalnię i prawidłowo rozwija produkcję. Słabą stroną spółki jest farbiarnia. Ma ona duży wskaźnik poprawek farbiarskich, ok. 8 proc. Chcemy to zmienić.Koronki traktujemy jako spółkę nierozwojową. Postęp technologii produkcji tzw. koronek klockowych jest bardzo wolny. Rachunki pokazują, że nie opłaca się inwestować w nowe maszyny. Gdyby pojawił się inwestor, który chciałby robić dalej koronki, byłbym za tym, by sprzedać mu firmę.A co z samym Próchnikiem?W zakładach, które szyją płaszcze i kurtki, chcemy zmniejszyć zatrudnienie z ponad 1,4 tys. pracowników do ok. 800 na koniec przyszłego roku. Z częścią osób będziemy współpracować. Ok. 100 tys. sztuk wyrobów chcemy szyć w kooperacji z małymi zakładami. Szwaczki będą miały miejsca pracy, ale nie bezpośrednio w naszej firmie.Zakres tzw. przerobu usługowego w eksporcie będzie stopniowo malał, jednak nie zostanie do końca wyeliminowany. Coraz więcej będziemy szyć z własnych tkanin.W celu zwiększania sprzedaży w kraju będziemy rozwijać sieć dystrybucji, w której będą sprzedawane wyroby Próchnika i Jarlanu. W tym roku otworzyliśmy kolejne salony i hurtownie, m.in. w Katowicach, Krakowie, Wrocławiu, Szczecinie i Poznaniu.Próchnik prowadzi negocjacje z Kredyt Bankiem PBI w celu odkupienia od niego znaku firmowego "Moda Polska". Na jakim są one etapie? W jaki sposób zamierzacie wykorzystać tę markę?Chcemy mieć portfel kilku znanych marek. Próchnik kojarzy się głównie z modą męską, choć szyje też trochę ubiorów damskich. W tym segmencie znacznie mocniejsza była jednak "Moda Polska" ze znaną jaskółką. Chcemy tę markę odkupić i wykorzystać do zwiększenia produkcji kolekcji damskich. Będziemy to robić na kilka sposobów. Uruchomimy szycie we własnych zakładach, ale też na podstawie franchisingu. Wokół Łodzi jest dużo szwalni przeżywających kłopoty. Będziemy dawać im wzornictwo, materiały i zlecać szycie pod marką "Moda Polska".Sądzę, że negocjacje z Kredyt Bankiem PBI zakończą się w najbliższych dniach. Chcemy odkupić tylko znak firmowy "Moda Polska", nie interesuje nas majątek.Próchnik ma obecnie po ok. 75 proc. akcji w 6 spółkach zależnych. Pozostałe udziały należą do Skarbu Państwa. Dążycie to tego, by posiadać po 100 proc. akcji, żeby móc stworzyć jedną firmę. Co będzie, gdy MSP nie odsprzeda walorów? Negocjacje w tej sprawie trwają już ponad rok.Rzeczywiście, rozmowy przedłużają się. KERM zgodził się na odsprzedanie akcji. Nie wiem na ile Minister Skarbu jest wyczulony na reakcję związków zawodowych. Pracownicy, którzy sprzedali nam prawie wszystkie swoje akcje, teraz ślą listy do MSP i proszą, żeby resort zachował udziały i ich reprezentował. Jest to niezrozumiałe.Mam nadzieję, że dojdzie do transakcji. Jeżeli udałoby się odkupić akcje naszych spółek zależnych od Skarbu Państwa do końca I kw. przyszłego roku, to w ciągu następnych 3 miesięcy "scalilibyśmy" wszystkie podmioty w jedną firmę. Zamiast 7 zarządów i rad nadzorczych byłby jeden. Pełne zjednoczenie oznacza redukcję kosztów i decentralizację podejmowanych decyzji. Zarząd Grupy zajmowałby się rozwojem strategicznym, m.in. inwestycjami kapitałowymi, fuzjami itp. Na poziomie dywizji (powstały trzy: wyrobów gotowych - Próchnik i Jarlan, wyrobów metrażowych - Biruna, Miranda, Dolwis, wyrobów dekoracyjnych - Wisan i Koronki) podejmowane byłyby decyzje produkcyjne i marketingowe. Za koszty odpowiadałby dyrektor zakładu.Skąd Próchnik weźmie środki na zapłatę za akcje? Udziały Skarbu Państwa w spółkach wchodzących w skład Grupy szacowane są na 47 mln zł. Czy jest planowana emisja akcji?Nie ukrywam, że Próchnik nie ma 47 mln zł. Dlatego negocjujemy takie warunki transakcji, które nie będą wymagały zapłaty całej kwoty w gotówce. Przy obecnej koniunkturze na rynku o nowej emisji akcji nie ma mowy.Kilka miesięcy temu mówił Pan o rozmowach prowadzonych z rumuńskim holdingiem tekstylnym Confex International. Chcieliście kupić od nich udziały w kilku spółkach. Czy firma wycofała się z tego?Rozmowy trwają nadal. Na kolejne negocjacje wybierzemy się do Rumunii w grudniu lub styczniu. Rozmawiamy z bankiem, który jest największym wierzycielem Confexu. Bank jest już skłonny zamieniać wierzytelności na akcje. Cały czas sprawdzamy firmę. Wysyłamy próbne partie do szycia. Na razie trudno powiedzieć, jak ten cały projekt się zakończy.Czy NFI Piast, który ma prawie 50 proc. akcji Próchnika, zamierza je odsprzedać np. jakiemuś inwestorowi branżowemu z Zachodu?To jest pytanie do zarządu NFI Piast. We wszystkich materiałach fundusz deklaruje tworzenie silnych grup przemysłowych. Sądzę, że NFI Piast chce się angażować w Próchnik długoterminowo.W jakiej kondycji jest nasz przemysł tekstylny? Czy mamy szansę stawić czoło konkurencji zarówno tej z Unii Europejskiej, jak i z Dalekiego Wschodu?4 grudnia br. jest przewidziane spotkanie z wiceministrem gospodarki Dariuszem Klimkiem w Krajowej Izbie Tekstylnej w Łodzi. Sygnały, które otrzymujemy z Izby, mówią, że nasz przemysł tekstylny jest w bardzo złej kondycji. Uważam, że przetrwają tylko te firmy, które będą miały wyroby o najwyższym poziomie jakości i konkurencyjne koszty wytwarzania. Dlatego w Grupie Próchnik idziemy w tak głęboką restrukturyzację.Czy przedstawiciele branży oczekują pomocy od rządu? Jeśli tak, to jakiej?Ministerstwo Gospodarki kilka tygodni temu nie zgodziło się na zniesienie ceł na handel tekstyliami z Turcją. To było ważne. Turcja ma bardzo nowoczesny, potężny przemysł tekstylny. Ponadto rząd tego kraju subsydiuje eksport.Nasz rząd musi pamiętać, że tekstylia dają dużo miejsc pracy. Zrozumieli to Francuzi. Dlatego jakaś forma pomocy, np. utrzymywanie ceł albo dopłaty eksportowe, poprawiłaby sytuację w branży.
Dziękuje za rozmowę.