Krok Elektrimu rzutuje na wszystkie polskie spółki
W londyńskim City odsprzedanie części pakietu PTC przez Elektrim wywołało szok, bowiem akurat PTC uważano na najcenniejszy atut całej grupy. Wyraźnie wskazywał na to np. Merrill Lynch, nikt nie chciał jednak tego skomentować "on the record", ponieważ - jak się okazuje - o wyciszenie sprawy prosił tutejsze instytucje finansowe sam Elektrim. Wszystkie zajmujące się polskim rynkiem domy maklerskie i banki inwestycyjne skomentowały jednak to wydarzenie dla swoich klientów.Zastrzegający sobie anonimowość przedstawiciel jednego z największych na świecie domów maklerskich powiedział PARKIETOWI, że nie ujawniając w swoim prospekcie emisyjnym faktu, iż część przypisywanych Elektrimowi akcji PTC należała do Jana Kulczyka, Elektrim dopuścił się czynu, który np. w Wielkiej Brytanii jest przestępstwem ściganym w ramach postępowania karnego. Wprowadził w błąd nie tylko inwestorów, ale również renomowanego audytora - KPMG i organizatora emisji - Merrill Lynch.Nie można wykluczyć, że sprawa trafi do sądu, na co szanse wszakże są mniejsze, niż gdyby ze swoich statutowych prerogatyw skorzystała Rada Nadzorcza Elektrimu. Nie oznacza to - podkreślił rozmówca PARKIETU - że inwestorzy będą oczekiwali ustąpienia całego zarządu, ale ktoś jednak powinien za to zapłacić stanowiskiem.- Nie rozumiem motywów tego zatajenia - powiedział nasz rozmówca. Gdyby analitycy i inwestorzy wiedzieli, że 6,5% akcji PTC należy do J. Kulczyka, to wprowadzono by to do modelu finansowego spółki i nikt by się tym więcej nie przejmował. Zatajanie tego faktu przez 2,5 roku nieodwracalnie poderwie zaufanie nie tylko do zarządu Elektrimu. Międzynarodowi inwestorzy od dwóch lat nic w Polsce nie zarobili i jeśli obecnie okazuje się, że w błąd wprowadziła ich spółka uważana za blue chip rynku, odbije się to na zaufaniu do wszystkich polskich spółek giełdowych.Zdaniem rozmówcy PARKIETU, zatajenie właściciela części akcji PTC może również rzutować na ocenę wiarygodności kredytowej Elektrimu. - To wszystko jest smutne - skonkludował nasz rozmówca.
MARIUSZ KUKLIŃSKI (Londyn)