Co mnie zastanawia
Do tej pory słyszeliśmy tylko o ogromnych fortunach szybko rosnącej w siłę rosyjskiej oligarchii finansowej lub wielkich pieniądzach mafii. W rajach podatkowych zaroiło się od rosyjskich firm, transferujących miliardy dolarów. Teraz okazało się również, że oazy podatkowe były wykorzystywane przez centralny bank Rosji do ukrywania pieniędzy przed wierzycielami.Sensacje ujawnione niedawno przez prokuratora generalnego Rosji i potwierdzone, przynajmniej częściowo, przez byłego prezesa banku centralnego rzuciły nowe światło na funkcjonowanie gospodarki tego kraju. Zresztą sprawa nie jest znów tak bardzo nowa, obecnie nabrała tylko nowej dynamiki. Już we wrześniu ubiegłego roku szef parlamentarnej komisji kontroli Wieniamin Sokołow stwierdził, że miliardy dolarów, pochodzące z kredytów udzielonych przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy, zostały przez bank centralny wykorzystane "niezgodnie z przeznaczeniem" - a część po prostu rozkradziono. Wówczas biuro prokuratora generalnego poinformowało o odkryciu "pewnych nieregularności" w wykorzystaniu funduszy pomocowych MFW. Zarzuty te odrzucił zdymisjonowany kilkanaście dni wcześniej Siergiej Dubynin, prezes banku centralnego Rosji. Teraz już nie zaprzecza, że transfer pieniędzy za granicę miał miejsce, a jedynie stara się pomniejszyć skalę tego zjawiska.Twierdzi on, że zarejestrowana na wyspie Jersey spółka Fimaco dysponowała kwotą zaledwie 1,4 mld dolarów. Czy można mu wierzyć, czy jest pewność, że to jedyna tego typu firma? Na Cyprze, uznawanym za jedną z największych i cieszących się najbardziej podejrzaną opinią oaz podatkowych, działa około 5 tysięcy firm założonych przez Rosjan, w tym dziewięć banków - wśród nich przedstawicielstwa czterech spośród największych. Szacuje się, że za ich pośrednictwem w kilku ostatnich latach przepłynęło około 60 mld dolarów.Pojawiły się opinie, że ujawnienie tych faktów utrudni Rosji negocjowanie z MFW porozumienia w sprawie zadłużenia i dalszej pomocy finansowej. Ciekawe, jak zareagują inni wierzyciele. Łączne zadłużenie tego kraju szacuje się na 140 mld dolarów. Władze Rosji przyznają, że w ubiegłym roku "straciły ślad" po 22 mld dolarów i twierdzą, że to ludność ukrywa swe operacje finansowe na taką właśnie kwotę. Nie wiem, co sądzi o tym ludność - przypuszczam, że chodzi tu o ludność bardzo wąsko rozumianą, raczej o nielicznych jej reprezentantów. Zalicza się do nich z pewnością Rosjanin ze znanej anegdoty, który wybrał się na ryby. Wędka ze złota, podobnie kołowrotek, nie mówiąc już o haczyku. Po paru minutach złowił złotą rybkę. Jednak wydała mu się zbyt mała, więc ciepnął ją z powrotem do wody. Oszołomiona nieco rybka nieśmiało wyszeptała: "ale ja przecież jestem złota rybka, może jakieś życzenie..." Na co nasz wędkarz burknął: "no dobra, mów szybko, czego chcesz i spieprzaj".Przy tej okazji przypomina się nasz Fundusz Obsługi Zadłużenia Zagranicznego, ze swymi do dziś nie wyjaśnionymi tajemnicami. Co prawda - z siedzibą nie w żadnym tam raju, tylko przy ulicy Miłej (dobre i to) oraz ze skalą działalności - przy rosyjskim Fimaco wygląda jak ubogi krewny, lecz nie jest wykluczone, że stanowił wzorzec dla naszych wschodnich sąsiadów, gdyż powstał nieco wcześniej. W każdym razie podobieństwo metod i technik działania wydaje się uderzające. Jednak cele diametralnie się różniły. FOZZ transferował pieniądze za granicę, by spłacić polskie długi, Fimaco zaś - wręcz przeciwnie.A jeszcze niedawno zachodni analitycy nie odróżniali Polski od Rosji. Wot duraki!
ROMAN PRZASNYSKI