Zmiany na rynku biur maklerskich
Od kilku lat trwa konsolidacja na rynku biur i domów maklerskich. Jednocześnie powiększa się udział podmiotów zagranicznych w obrotach na GPW. Utrzymywanie się takich ten-dencji przez dłuższy czas może doprowadzić do pogorszenia sytuacji finansowej rodzimych firm maklerskich, a być może nawet konieczności likwidacji niektórych z nich. Szansą jest specjalizacja w wybranych segmentach rynku.Jeszcze przed kilkoma laty funkcjonowało ok. 50 biur maklerskich. Obecnie jest ich 39. Najbardziej zmalała liczba biur prywatnych. Po części jest to konsekwencją fuzji i przejęć. Tak było choćby w przypadku BDM. Biuro to przed ponad rokiem przyłączyło Południowo-Zachodni DM oraz Dolnośląski DM, a pod koniec 1998 r. powiększyło jeszcze swą sieć o Magnusa. Innym przypadkiem był Arabski i Gawor, który został zakupiony przez BDM PKO BP.Zdaniem Krzysztofa Podborowskiego, członka zarządu BMT, takie tendencje są nieuniknione. - Podobne posunięcia na rynku brokerów i banków inwestycyjnych obserwujemy również na Zachodzie. Z każdym rokiem będzie coraz "ciaśniej" i słabym podmiotom trudniej będzie się utrzymać na rynku - stwierdził K. Podborowski. Być może w przejęciach i konsolidacjach brać będą udział zagraniczne instytucje, takie jak np. Merrill Lynch, do tej pory nie zaangażowane w prowadzenie domu maklerskiego w Polsce.
czytaj str. 2
Na rynku biur i domów maklerskich od kilku lat trwa konsolidacja. Jednocześnie powiększa się udział podmiotów zagranicznych w obrotach na GPW. Utrzymywanie się takiej sytuacji przez dłuższy czas może doprowadzić do pogorszenia sytuacji finansowej rodzimych firm maklerskich.- To, czy samodzielne podmioty będą w stanie przetrwać na rynku, będzie zależeć od jakości ich zaplecza kadrowego i potencjału kapitałowego - powiedział Krzysztof Podborowski, członek zarządu BMT. W wielu polskich biurach niejednokrotnie nie jest z tym najlepiej, zwłaszcza jeśli chodzi o dostęp do kapitału. To natomiast oznaczałoby, iż często przy przejęciach dotychczasowi właściciele mogliby skorzystać.Zdaniem Lechosława Mituły, prezesa Elimaru, na tego typu operacjach niekoniecznie zyskają drobni inwestorzy. - Duże podmioty na ogół zainteresowane są świadczeniem usług dla dużych inwestorów. Detaliczny klient w zasadzie się dla nich nie liczy, stąd też zazwyczaj otwierany jest jeden POK w Warszawie i to wszystko - stwierdził prezes PM Elimar.Na przestrzeni ostatnich lat zmalał także udział największych biur w obrotach giełdy. Jeszcze w 1995 r. za pośrednictwem biur Pekao SA, BH i BIG-BG odbywało się 46,5% obrotów GPW. Później udział ten stopniowo malał, by na koniec ub.r. spaść już do ok. 36%.Jednosześnie regularnie powiększał się udział biur zagranicznych. - To prosta konsekwencja dużego udziału w krajowych spółkach zachodnich instytucji, które w Polsce korzystają z dobrze sobie znanych brokerów. Niegdyś szacowano nawet, że inwestorzy zagraniczni posiadają około 40% akcji, notowanych u nas spółek - dodał K. Podborowski.Udziały w obrotach na rynku to jeszcze nie wszystko. Ważne są efekty ekonomiczne prowadzonej działalności. Tymczasem ostatnie dane GUS nie nastrajają optymistycznie. Za trzy kwartały 1998 r. rentowność obrotu brutto dla ogółu firm maklerskich wyniosła 5,4% (aż o 11 pkt. mniej niż w podobnym okresie 1997 r.).W ub.r. KPWiG zmuszona była cofnąć licencję Miejskiemu DM z Wrocławia oraz DM Partner z Łodzi. W obu przypadkach powodem była zła sytuacja finansowa firm, która, zdaniem Komisji, zagrażała interesom inwestorów. - Przy przedłużającej się dekoniunkturze znacznie trudniej jest wypracowywać zyski, ponieważ biura nie mają prostych sposobów redukcji kosztów. Zatrudniają wysoko opłacanych specjalistów, których nie da się zastąpić z dnia na dzień, a pensje trzeba wypłacać na bieżąco - powiedział K. Podborowski.Wszyscy przyznają, iż dla drobnych podmiotów największą szansą jest poszukiwanie własnych nisz rynkowych, jak np. przygotowywanie spółek do ofert publicznych, ygotowywanie rekomendacji. Opinię najszybciej wprowadzających nowinki mają właśnie prywatne biura. - Duże firmy muszą lepiej dostosowywać się do potrzeb rynku i drobnych inwestorów, ponieważ w dłuższej perspektywie nie uda się utrzymać wysokich obrotów, tylko dzięki własnej wielkości - uważa K. Podborowski.Dobrym przykładem na znalezienie się w pewnym segmencie rynku może być PM Elimar. Za pośrednictwem tego biura zawieranych jest bowiem ok. 10% kontraktów futures, podczas gdy na rynku akcji udział Elimaru wynosi ok. 1,6%.
ADAM MIELCZAREK