Niższa inflacja utrudnia życie
W tym roku banki muszą się spodziewać odpływu klientów, trudności w efektywnym zagospodarowaniu posiadanych środków, a także znacznego spadku rentowności - nawet strat.
IBnGR prognozuje tegoroczną inflację na poziomie 7,3%, wzrost PKB w wysokości 4,1%, a popytu wewnętrznego - na 6,5%. W następnych latach nastąpi przyspieszenie wzrostu (5,6% w 2000 r.), dalszy spadek inflacji (5,5% w 2000 r.), a dynamika popytu wewnętrznego będzie się utrzymywała na dotychczasowym poziomie. Wskaźniki te będą wpływały na kondycję banków. Zacznie się też różnicować ich sytuacja finansowa: dojdzie do wyodrębnienia grupy silnych, dochodowych banków o rosnącym udziale w rynku oraz tych, które nie będą w stanie zdobyć środków na rozwój. Wzrost siły kapitałowej tych pierwszych będzie się odbywać również poprzez fuzje i wchłanianie słabszych. Takie działania wymusi sytuacja: konieczność zapewnienia kompleksowej obsługi przedsiębiorstw, walka o depozyty - również z innymi instytucjami finansowymi. Banki uniwersalne będą musiały też konkurować na rynku kredytów, m.in. z bankami wyspecjalizowanymi - samochodowymi czy detalicznymi. Jest też prawdopodobne, że część kredytobiorców odbiorą bankom przedsiębiorstwa handlowe, głównie sieci supermarketów.Spadająca inflacja będzie wywierała coraz większy wpływ na wyniki banków, spadające stopy procentowe jeszcze bardziej obniżą bowiem marże. Szukanie nowych źródeł dochodów spowoduje też konieczność przeanalizowania opłacalności niektórych przedsięwzięć - np. działalności maklerskiej. Jednocześnie większa przewidywalność inflacji prowadzi do wydłużania horyzontu planowania - zarówno banków, jak i kredytobiorców. W aktywach coraz mniejszy udział mają kredyty obrotowe, rośnie natomiast wartość kredytów średnio- i długoterminowych. Oznacza to "wydłużanie" aktywów, czemu przypuszczalnie nie będzie towarzyszyło podobne zjawisko po stronie pasywów.Zmiany zasady fixingu, głównie wprowadzenie marży, spowodowało zmianę podejścia banków do jego roli. Ze wstępnych badań wynika, że coraz rzadziej fixing jest postrzegany jako wygodny instrument zamykania pozycji walutowej. Dalsze jego modyfikacje, a nawet zniesienie fixingu, pozbawią banki parasola ochronnego; o skuteczności ich działań będzie przede wszystkim decydował profesjonalizm kadry.
PRZEMYSŁAW SZUBAŃSKI