Tegoroczny wzrost podaży pieniądza zaczyna niepokoić specjalistów - również z Rady Polityki Pieniężnej. Opublikowane ostatnio przez NBP dane wskazują, że do 20 kwietnia przyrost podaży pieniądza był wyższy o 1,5 pkt. proc. niż rok wcześniej - i niemal dwukrotnie większy w złotych.Największy wpływ na taką sytuację ma przyrost depozytów walutowych. W ub.r., wraz z aprecjacją złotego, ich stan zmniejszał się - do 20 kwietnia o ponad 1,2 mld zł. W tym roku, przy spadku wartości złotego, zainteresowanie lokatami dewizowymi wśród osób fizycznych jest spore: wartość tych lokat wzrosła o 3,6 mld zł.Kolejnym winowajcą jest budżet. W 1998 r. jego zadłużenie malało - po drugiej dekadzie kwietnia było niższe od początkowego o niemal 5,3 mld zł. W bieżącym roku, pomimo kwietniowego spadku, wzrosło o ponad 1,8 mld zł.W tym roku nieco szybszy jest przyrost kredytów konsumpcyjnych. Gospodarcze rosną procentowo w identycznym tempie, natomiast wartościowo przyrost jest o 2 mld zł większy. W połączeniu z kredytami dla ludności daje to kwotę wzrostu wyższą o ponad 3,1 mld zł.Wreszcie czwartym czynnikiem są - znów za sprawą złotego - aktywa zagraniczne netto. W porównaniu ze stanem na koniec ub.r., ich wartość w dolarach była o ponad 1,5 mld niższa; w złotych - wyższa o ponad 7,5 mld (rok wcześniej - niecałe 2,1 mld zł).Efektem jest wartościowy przyrost podaży pieniądza, zbliżony do roku 1997. Na jego koniec wzrost podaży sięgnął jednak 40 mld zł - gdy przy wolniejszym wzroście w roku ubiegłym było to ostatecznie ponad 44 mld zł. Na ten rok zakłada się 34-41 mld zł - i może to być trudne do osiągnięcia.
P.S.