Czas dla banków spółdzielczych

Z 1189 działających pod koniec ub.r. banków spółdzielczych po I kwartale br. pozostało 930. Wydawało się wtedy, że prognozowana przez NBP na koniec 1999 r. liczba 572 banków jest realna. Przedłużenie do końca 2000 r. terminu osiągnięcia minimum kapitałowego w wysokości 300 tys. euro osłabiło jednak tendencje konsolidacyjne. W połowie czerwca działało 917 banków spółdzielczych.Na przełomie grudnia i stycznia miała miejsce pierwsza fala połączeń - NBP odnotował wtedy 267 fuzji (w latach 1993-1998 było ich ogółem 298). Drugiej fali spodziewano się w połowie roku. Wspomniana nowelizacja ustawy o Bankowym Funduszu Gwarancyjnym i przedłużenie czasu na uzyskanie wymaganych kapitałów spowodowały, na razie, rezygnację kilkunastu banków, które wcześniej zgłaszały w NBP chęć łączenia się.Kapitałów o wartości 300 tys. euro nie posiadało na koniec I kwartału 81,3% banków spółdzielczych. NBP prognozuje, że na koniec 1999 r. będzie ich już tylko 29,7% (w tym ok. 120, które nie mają szansy na samodzielne osiągnięcie wymaganego minimum nawet do końca 2000 r.). W krajach Unii Europejskiej limit kapitałowy to 1 milion euro. Ten warunek spełnia ok. 3% polskich banków spółdzielczych. NBP prognozuje, że na koniec br. będzie to niemal 9% (48 banków). Niewielkie są szanse na tak duże podniesienie kapitałów całego sektora do chwili akcesji do UE, ale - zdaniem Krzysztofa Markowskiego z Generalnego Inspektoratu Nadzoru Bankowego - unia zna sytuację polskich banków spółdzielczych i raczej nie należy się spodziewać kłopotów z wynegocjowaniem okresu przejściowego.Do końca I kwartału br. fundusze własne banków spółdzielczych zwiększyły się o 25% zakładanej na ten rok kwoty. Według GINB, szybszego wzrostu można się spodziewać w lipcu, po walnych zgromadzeniach udziałowców. Problemem banków spółdzielczych są jednak możliwości rozwoju. Choć obsługują one 20% klientów detalicznych, to posiadają zaledwie nieco ponad 5% oszczędności ludności. Trzeba przy tym pamiętać, że depozyty sektora niefinansowego są głównym źródłem finansowania działalności. Ta zaś jest kolejnym problemem - banki spółdzielcze powoli tracą klientów instytucjonalnych (budżety gmin i przedsiębiorstwa). Zmniejsza się również ich udział w ogólnej kwocie kredytów dla rolnictwa, także preferencyjnych. Korzystna dla dalszej działalności jest natomiast jakość portfela. Udział należności zagrożonych stale obniża się - na koniec marca br. wynosił 3,3%, wobec 10,8% w całym systemie bankowym. Tym samym znacznie niższe są teraz rezerwy celowe.Na wyniki banków spółdzielczych duży wpływ mają ich niewielkie rozmiary (średnie zatrudnienie wynosiło na koniec 1998 r. 21 osób). Banki te ponoszą natomiast takie same, jak wszystkie inne, stałe koszty związane z bezpieczeństwem obrotu. Według wyliczeń GINB, gdyby udział kosztów działania wraz z amortyzacją był w bankach spółdzielczych taki sam jak w bankach komercyjnych z przewagą kapitału polskiego, ich wynik brutto wyniósłby na koniec 1998 r. 443 mln zł i byłby o ponad 157 mln zł większy od faktycznego. Nie zmienia to faktu, że rentowność brutto i netto banków spółdzielczych jest najwyższa w systemie.

PRZEMYSŁAW SZUBAŃSKI