Okiem sceptyka
Na polskim rynku kapitałowym nieszczęścia występują stadnie. Na początku lipca zbiegły się trzy - sprzedaż nowej emisji obligacji dwuletnich, zapisy na rolowanie obligacji trzyletnich i wprowadzenie nowego systemu rozliczania transakcji.W moim POK-u wzmożony napływ klientów z rynku obligacji nie zakłócił obrotu akcjami. W czasie gdy zwykli klienci tłoczyli się przed stanowiskami maklerskimi, inwestorzy mogli spokojnie składać zlecenia przy wydzielonym stanowisku. Sprawy niezależne od domu maklerskiego wypadły znacznie gorzej.Limit należności nie ułatwia korzystnego zakupu akcji w czasie nagłych zmian cen. Dotychczas opłacało się polować na spadki, składając zlecenia kupna z ceną w pobliżu dolnych widełek. Prawdopodobieństwo trafienia nie było duże, warto było obstawiać kilka spółek, bo odroczona płatność dawała możliwość składania zleceń kupna o wartości trzykrotnie przekraczającej posiadane środki pieniężne. Nawet wtedy, gdy wartość zrealizowanych zleceń była większa od posiadanej gotówki, można było trzeciego dnia sprzedać część akcji z portfela. Teraz trzeba sprzedać papiery jeszcze tego samego dnia, bo środki ze sprzedaży pojawią się na rachunku pieniężnym dopiero w trzy dni później. Inwestorzy korzystający z linii kredytowej, mają dodatkowy powód do radości - dotychczas po sprzedaży akcji mogli złożyć zlecenie spłaty kredytu, teraz bank obsługujący kredyt będzie pobierał odsetki jeszcze przez trzy dni.W moim domu maklerskim warto mieć linię kredytową. Dopóki znajdują się na niej wolne środki pieniężne i nie są przekroczone wskaźniki zabezpieczenia kredytu, przed złożeniem zleceń kupna nie trzeba wpłacać pieniędzy na rachunek inwestycyjny. Rozliczanie transakcji też nie wymaga udziału inwestora, bo dom maklerski sam dokonuje wszystkich operacji. Jedynym minusem jest konieczność systematycznej kontroli przeprowadzanych transakcji, aby nie przekroczyć limitu przyznanego kredytu. Konsekwencją może być nie tylko sprzedaż przez dom maklerski nie opłaconych papierów z portfela, ale również utrata na pół roku prawa do zleceń z limitem należności. Tymczasem rozliczanie zleceń mocno się skomplikowało.Zlecenia kupna są teraz realizowane do wysokości limitu należności, chyba że ktoś ma odpowiednio dużo środków na rachunku pieniężnym lub otwartą linię kredytową. W tym przypadku zlecenia są realizowane do wysokości limitu jako zlecenia z limitem należności i ta część jest rozliczana w trzy dni po zawarciu transakcji, należności powyżej limitu pobierane są z rachunku natychmiast. Jest to dość skomplikowane i wcale się nie dziwię, że informatycy z mojego domu maklerskiego mają trudności z opracowaniem nowego wydruku informacji o stanie rachunku. Stary wydruk zawierał wszystkie potrzebne informacje, włącznie z nie opłaconymi transakcjami z odroczoną płatnością, ale teraz już nie pasuje do nowego systemu rozliczeń. Zarządzanie portfelem po omacku, bez dokładnej informacji o ilości posiadanych środków przysparza inwestorowi więcej stresów niż korzyści.Tak wygląda giełdowy krajobraz po 1 lipca. Za kilka miesięcy wszystko się unormuje, inwestorzy przyzwyczają się do nowych procedur, informatycy opracują nowe wydruki. Wtedy wejdzie w użytkowanie WARSET i wszystko zacznie się od początku.
ALEKSANDER WEKSLER