Na dobre wyniki TP SA trzeba poczekać

Telekomunikacja Polska SA jest największą spółką na warszawskiej giełdzie, stanowi ponad 40% jej kapitalizacji. Udział spółki w najważniejszych wskaźnikach giełdowych przekracza 10%, także pod względem płynności akcje TP SA zajmują czołową pozycję. Spółkę charakteryzuje wysoka rentowność, ma dominującą pozycję na polskim rynku telekomunikacyjnym. Wobec braku znaczących konkurentów w sektorze rynku telefonii stacjonarnej i dzięki wysokim ocenom agencji ratingowych, TP SA ma stosunkowo łatwy dostęp do kapitału, który potrzebny jest spółce na program kontynuacji wzmożonych inwestycji. Na obecną wycenę spółki ma także wpływ oczekiwana sprzedaż 25-35% akcji spółki inwestorowi strategicznemu.Obecne wyniki finansowe nie przekładają się bezpośrednio na kurs akcji spółki, co świadczy o tym, że inwestorów bardziej interesują perspektywy rozwoju rynku i spółki niż okresowe zmiany zysku i przychodów. Już drugi rok z rzędu spada zysk netto TP SA, co zarząd tłumaczy koniecznością ponoszenia dużych nakładów inwestycyjnych. Negatywny wpływ na wyniki finansowe ma też konieczność ponoszenia dużych nakładów na obsługę zadłużenia. W pierwszym kwartale br. spółka poniosła z tego tytułu 0,6 mld zł strat. W ubiegłym roku TP SA wypracowała 0,96 mld zł zysku netto (1997 r. - 1,0 mld zł), mimo to wskaźnik cena/zysk (43,6) nie odbiega znacząco od spółek z branży na świecie. O tym, że TP SA częściowo wykorzystuje swój potencjał, świadczy bardzo dynamiczny wzrost skonsolidowanych przychodów. W 1997 r. TP SA osiągnęła 8,9 mld obrotów, w 1998 r. 10,9, a po 5 miesiącach tego roku wynoszą one 4,7 mld zł. Poziom nasycenia rynku telefonii stacjonarnej i komórkowej u naszych sąsiadów jest zdecydowanie wyższy niż w Polsce, co tłumaczy ponaddwukrotnie wyższy wskaźnik P/E niż na Węgrzech czy w Czechach. Rodzimy rynek telekomunikacyjny jest więc bardzo atrakcyjny dla potencjalnych i działających na nim operatorów, a w związku z utrudnieniami wejścia (koncesje, ustawowe uprzywilejowanie TP SA) zagraniczne spółki telekomunikacyjne z pewnością zainteresowane będą powiązaniami kapitałowymi z polskim operatorem. Tym bardziej że, w przeciwieństwie do węgierskiego MATAV-u i czeskiego SPT Telecom, TP SA nie ma jeszcze inwestora strategicznego na szczeblu holdingu.W analizach polskiego operatora i rynku telekomunikacyjnego zwraca się jednak często uwagę na zagrożenia związane z działalnością w tym sektorze. Silne uzależnienie od polityki państwa i brak znaczącej konkurencji nie wpływają zbyt mobilizująco na posunięcia TP SA. Na rynku telefonii stacjonarnej w Warszawie, uznawanym za najbardziej dochodowy, pojawił się konkurent - El-Net.Wprawdzie akcje TP SA w porównaniu z innymi blue chipami na GPW charakteryzują się mało atrakcyjnymi wskaźnikami inwestycyjnymi, to jed-nak biorąc pod uwagę specyfikę spółki, optymizm towarzyszący notowaniom spółki od listopadowego debiutu (16,5 zł) wydaje się uzasadniony. Podczas ponad 7-miesięcznej kariery giełdowej firmy analitycy aż 28 razy wydawali rekomendacje zajmowania pozycji na jej walorach. Nie zalecono ani razu sprzedaży akcji spółki, 16 razy rekomendowano kupno, a 12 razy zajmowano neutralne stanowisko. Analitycy wypowiadali się szczególnie pozytywnie o TP SA w perspektywie długoterminowej, ostatnie rekomendacje z określoną ceną docelową, wydane przez Société Générale Securities w maju br., określały ją na 22,3 zł.

ADAM ŁAGANOWSKI