Jednostki OFE drożeją wolniej

Niespełna trzy miesiące były potrzebne, aby pierwszy fundusz emerytalny zwiększył wartość swojej jednostki ponad poziom 11 zł, czyli o 10%. Na następny taki wyczyn trzeba będzie jednak poczekać znacznie dłużej. Maleje bowiem tempo przyrostu wartości jednostek funduszy.

Pierwszym funduszem, który osiągnął 11 zł, był OFE PBK Orzeł.- To oznacza rentowność na poziomie 40% rocznie - powiedział zarządzający tym funduszem Wojciech Połeć. - W obecnych warunkach taka rentowność jest nie do utrzymania.Hossa Orła trwała trochę dłużej niż innych funduszy emerytalnych. Jednak każdy z nich miał swoje pięć minut i notował wysoki wzrost wartości jednostek. Zazwyczaj miało to miejsce w czerwcu, gdy wartość jednostek funduszy wzrosła średnio o 3% w ciągu miesiąca.Jak przyznają wszyscy zarządzający, te wzrosty były bardziej zasługą ZUS niż koniunktury na rynku. Fundusze miały mało członków i niewielkie aktywa. Zakład np. przelewał za dużo i nadpłacone pieniądze pracowały dla tych nielicznych, których składki trafiły na rachunki funduszy. Czasem przysyłał kwoty kilkakrotnie większe od aktywów OFE i nim zostały one rozliczone, odsetki znacznie powiększały wartość jednostki. Urząd Nadzoru nad Funduszami Emerytalnymi sygnalizował też, że niektóre transakcje mogły być sterowane, aby sztucznie zwiększać zyski funduszy.Z drugiej strony małe aktywa umożliwiały szybką zmianę zawartości portfela.- Na początku graliśmy bardzo krótko, ze względu na wyższą efektywność - twierdzi Wojciech Połeć. - Z dnia na dzień wymieniałem nawet 80% zawartości portfela funduszu.Do tego dochodziły jeszcze minimalne opłaty, ustalone przy założeniu, że fundusze będą operowały setkami milionów złotych. Przy małych aktywach ich wpływ na wycenę wartości jednostki był praktycznie żaden. Zdarzało się też, że np. biura maklerskie w ogóle nie pobierały opłat.Szefowie PTE przyznają również, że te czasy już nie wrócą, bo sytuacja zaczyna się normalizować. Kwoty przesyłane przez ZUS, mimo że znacznie większe niż w poprzednich miesiącach, stanowią tylko kilkanaście procent wartości aktywów funduszy. Wszystkie pomyłki miałyby znacznie mniejszy niż poprzednio wpływ na rentowność OFE. Miałyby, ale ZUS myli się obecnie bardzo rzadko. Także transakcje sterowane byłyby już w obecnej sytuacji nieopłacalne. W grę wchodzą już coraz częściej miliony i dziesiątki milionów złotych.Powtórka z czerwca jest możliwa tylko w przypadku funduszy, które dopiero startują. Widać to na przykładzie PTE Pekao/Alliance, który podaje wartość jednostki od lipca, a w ciągu kilkunastu dni sierpnia podniósł ją prawie o 5%. Oznacza to rentowność na poziomie grubo ponad 120% rocznie.Jednak, patrząc na wyniki wszystkich funduszy ogółem, widać, że dynamika wzrostu wartości spada. W lipcu wynosiła ona średnio ok. 1,8%, a do połowy sierpnia wyniosła 0,8%. OFE w coraz wiekszym stopniu inwestują długoterminowo, np. w dziesięcioletnie obligacje o stałej stopie procentowej, co obniża tempo wzrostu wartości jednostki.Najprawdopodobniej spadek dynamiki wzrostu wartości jednostek funduszy będzie trwać nadal. Przejściowo jednak, w najbliższym czasie, może ona wzrosnąć.- Gdybym miał większe aktywa, mógłbym bardziej zaangażować się na giełdzie, gdzie obecnie rentowności są większe niż na rynku papierów skarbowych - powiedział W. Połeć. - Sądzę, że w najbliższym czasie można się spodziewać rentowności funduszy znacznie przekraczającej poziom, wyznaczony przez obligacje 10-letnie, dające obecnie ok. 8% zysku rocznie.Jeśli jednak kłopoty z ZUS-em się skończą, to niedługo masowe inwestowanie funduszy na giełdzie spowoduje w konsekwencji zmniejszenie rentowności tych inwestycji. Szczególnie, że fundusze deklarują przede wszystkim zainteresowanie najlepszymi i najbardziej płynnymi spółkami. Rynek skarbowych papierów wartościowych jest o wiele bardziej pojemny od giełdy, więc na spadek rentowności trzeba będzie poczekać dłużej, jednak to także nastąpi. Limit inwestycji zagranicznych funduszy jest zbyt mały, aby mógł poprawić sytuację, a innych instrumentów, w które fundusze mogą inwestować, jest na rynku niewiele.

Marek Siudaj