Bliskość znaczących oporów związanych z poziomem 18 000 pkt. na WIG-u, brak sygnałów o napływie na rynek nowych kapitałów oraz coraz gorsze prognozy dotyczące sytuacji makroekonomicznej zachęcają do sprzedaży akcji. Z drugiej strony, nadzieja na polepszenie koniunktury oraz przepływ stałych środków na giełdę pochodzących z tzw. II filaru powstrzymują przed pochopnym pozbywaniem się walorów niektórych spółek. W ten sposób mamy od kilku tygodni do czynienia sytuacją, w której inwestorzy kupują akcje, ale tylko przy korekcie, natomiast pozbywają się ich w momencie gdy rynek dochodzi do poziomów oporu. Część analityków uparcie twierdzi, że 11-miesięczna linia trendu wzrostowego na WIG-u została przełamana, zapominając niejako, że stało się tak jedynie na wykresie logarytmicznym. Niewiele wskazówek można odczytać z zachowania rynków zagranicznych. Spekulacje na temat mającego nadejść ochłodzenia koniunktury w USA zbiegają się jednocześnie z informacjami o bardziej dynamicznym, niż się spodziewano, wzroście gospodarczym w Japonii oraz bardzo prawdopodobnym ożywieniu w Niemczech. Na polski rynek napływają również sprzeczne informacje. Złotówka traci w ciągu jednego dnia 2 pkt. procentowe i to tuż przed przyznaniem Polsce wyższego ratingu przez agencję Moody's. Prezes NBP zapewnia, że stopy procentowe do końca roku nie spadną, choć nie powinny także wzrosnąć! Przedstawiciel MFW uspokaja, twierdząc, że poziom deficytu budżetowego nie jest niebezpieczny chyba że okaże się, że ZUS stracił płynność finansową.Z tego informacyjnego tygla wyłania się teza, że najlepszą strategią na najbliższy okres jest obserwowanie ruchów tzw. insiderów (chodzi o członków Zarządów i Rad Nadzorczych) oraz największych inwestorów indywidualnych, którzy przeprowadzają rekordową liczbę transakcji na rynku kontroli.

.