Okiem sceptyka

Co pewien czas pojawiają się w prasie rankingi biur maklerskich. Biorąc pod uwagę uwzględniane kryteria oceny, są one wyczerpujące tyle że normalny inwestor niewiele z nich skorzysta.Porównywanie biur maklerskich ma sens w Warszawie, gdzie są reprezentowane prawie wszystkie z nich. W pozostałych dużych miastach najsilniejszą pozycję mają zwykle biura powstałe na bazie dominującego w tym regionie banku. Jeżeli gdzieś można wybierać między trzema, czterema biurami, to już jest duży sukces.Początkujący inwestor, do którego są kierowane rankingi, ma na ogół dość blade pojęcie o tym, czego będzie potrzebował od swojego biura. Na początku zakłada, że w inwestycje giełdowe będzie angażował niewielką część posiadanych środków, nie będzie korzystał z kredytu, będzie wystrzegał się instrumentów pochodnych itp. Jeżeli swój kontakt z giełdą rozpoczyna od którejś z dużych emisji publicznych, to wybiera dom maklerski, należący do konsorcjum oferującego akcje.Potem okazuje się, że aby zarobić na akcjach, trzeba obracać blokami określonej wartości, bo przy małych pakietach akcji prowizje i tak zjedzą zyski. Z czasem inwestor stwierdza, że kredyt bywa przyczyną kłopotów, ale gdy giełda jest w dołku i jest się na papierach, może być metodą na odzyskanie płynności i zarobienie odrobiny pieniędzy. Notowania ciągłe sprzyjają podejmowaniu pochopnych decyzji, ale jednocześnie są okazją do korzystniejszego zakupu akcji albo do zamknięcia pozycji. Zaczyna być ważne, aby punkt kasowy w POK-u był połączony w trybie on-line z bankiem, w którym mamy ROR albo inne konto, bo inaczej nie damy sobie rady z efektywnym zarządzaniem środkami pieniężnymi.Inwestor z dłuższym stażem przyjmuje wyniki rankingów z pobłażaniem. Problemy z wyborem biura maklerskiego ma już za sobą, a jako długoletni klient doskonale wie, co może uzyskać od swojego biura, a co zaoferuje mu konkurencja.Dlatego nawet duże różnice w liczbie punktów, uzyskiwanych w rankingach nie spowodują, że lepsze domy maklerskie dokonają ekspansji w regionach działania tych gorszych.Rynek jest zbyt płytki, a biorąc pod uwagę, że na dogrywki w dobrze funkcjonującym POK-u dużego ogólnopolskiego domu maklerskiego, znajdującym się w dużym mieście wojewódzkim przychodzi po kilka osób, nie ma co liczyć, że biura będą otwierać POK-i w regionach, gdzie jeszcze nie są reprezentowane. Po prostu nie znajdą tam dla siebie dostatecznej liczby klientów.

ALEKSANDER WEKSLER