Pracownicy zapłacą podatek

Osoby, które zdecydowały się pozbyć swoich praw do akcji PKN, najprawdopodobniej wkrótce będą tego żałować. Stanie się tak, jeśli sprawdzą się przypuszczenia analityków i cena emisyjna papierów koncernu wyniesie 20 zł lub nieco więcej.Umowy kupna-sprzedaży akcji PKN zawierano maksymalnie po około 145 zł. Uwzględniając split akcji Petrochemii Płock w stosunku 1:8, oznacza to, iż pracownicy decydowali się na sprzedaż swoich akcji po 18,12 zł za sztukę, czyli mniej niż 20 zł, a taką cenę sprzedaży akcji PKN prognozują analitycy. Jeszcze mniej korzystny interes zrobili pracownicy PKN, którzy przestraszyli się późniejszego spadku kursu i pozbywali się swoich papierów po 118 zł - czyli sprzedali swoje akcje po 14,75 zł za sztukę.Nie koniec jednak na tym. Właściciele akcji pracowniczych PKN będą musieli zapłacić podatek dochodowy od sprzedaży swoich papierów.

dokończenie na str. 2

Podstawą do naliczenia podatku dochodowego będzie cena akcji z pierwszej sesji giełdowej, na której mogliby oficjalnie pozbyć się swoich pakietów na rynku regulowanym. W przypadku PKN będzie to najprawdopodobniej 26 listopada (debiut giełdowy). Podobna sytuacja miała miejsce kilka miesięcy temu w przypadku akcji pracowniczych KGHM Polska Miedź. Zadebiutowały one na giełdzie 7 lipca tego roku po 21 zł. Tymczasem wielu pracowników pozbywało się swoich pakietów po znacznie niższej cenie. W okresie największej dekoniunktury, kiedy na giełdzie akcje KGHM kosztowały mniej niż 10 zł, właściciele akcji pracowniczych decydowali się niekiedy sprzedać je nawet po 3 zł. - Nie wiemy dokładnie, po ile sprzedawali swoje akcje nasi pracownicy w ramach umów cywilnoprawnych. Nikt tego nie kontrolował - mówi rzecznik KGHM Renata Paleń. - Staraliśmy się poinformować pracowników o skutkach pochopnych decyzji. Wydaliśmy nawet specjalną broszurę, opisującą wszystkie aspekty związane ze sprzedażą akcji pracowniczych - dodaje R. Paleń. - Myślę, że nieprawidłowości związane z kantorowym obrotem akcjami PKN nie będą miały żadnego znaczenia dla powodzenia całej oferty - twierdzi Sebastian Buczek, doradca inwestycyjny ING BSK Asset Management. Zdaniem Andrzeja Kosińskiego, doradcy inwestycyjnego ABN Amro Asset Management, brak koncentracji, którą zapewnia rynek regulowany, sprawia, że ceny akcji w obrocie kantorowym mogą się między sobą bardzo różnić. - Wprowadza to zamieszanie, które nie jest korzystne dla inwestorów - mówi A. Kosiński. Brak precyzyjnej informacji sprawia, iż sprzedający swoje akcje potencjalnie narażeni są na manipulacje ze strony skupujących. Według A. Kosińskiego, nieoficjalny obrót poza rynkiem regulowanym nie jest również na rękę instytucjom finansowym. - Wątpię, aby przedstawiciele poważnych instytucji biegali w Płocku od kantoru do kantoru, próbując ustalić cenę - mówi doradca ABN Amro.

GRZEGORZ BRYCKI